Wszystko zaczęło się od artykułu Wirtualnej Polski, opartego na relacji mieszkańców Podkarpacia, którzy przyjęli, lub których bliscy przyjęli szczepionkę przeciwko COVID-19, choć zgodnie z prawem nie powinni, bo są w wieku poniżej 40 lat i nie znajdują się w grupie uprzywilejowanej. Ta kontrowersyjna sprawa, co zrozumiałe, szybko nabrała rozgłosu.
W sieci pojawiły się też informacje, że dynamika szczepień w Rzeszowie jest jedną z najwyższych w całej Polsce i przegania inne, większe miasta wojewódzkie.
Co ciekawe, szczepienia mają dokonywać się szczepionką Pfizera.
Politycy komentują
Błyskawicznie pojawiły się komentarze, że przyspieszone szczepienia w Rzeszowie mają aspekt polityczny. 9 maja odbędą się tam wcześniejsze wybory prezydenckie. Dotychczasowy prezydent miasta, Tadeusz Ferenc, zrezygnował z tej funkcji z powodu problemów zdrowotnych.
Sprawa wywołała oczywistą burzę. Wiceszef Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak przekonuje, że należy wyjaśnić, dlaczego szczepienia wyhamowały w ostatnich dniach w całym kraju.
Jeśli potwierdzi się, że preferowany w szczepieniach jest Rzeszów z powodu wyborów, to jest to skandal. Jedyny na świecie przykład używania szczepień w walce wyborczej - mówi o2 Siemoniak.
Z kolei wicerzecznik PiS Radosław Fogiel mówi o fake newsie.
Sugestie, że w Rzeszowie ma miejsce masowy, niezgodny z wytycznymi proces szczepień, są po prostu nieprawdziwe. U podstaw całej sprawy leżą dwie kwestie: błąd czytania danych i fake newsy. W Rzeszowie jest duży punkt szczepień i spływają do niego raporty o szczepieniach z całego regionu. Absolutnie nie można odczytywać zgłaszanych liczb w ten sposób, że dotyczą one wyłącznie mieszkańców Rzeszowa - są to również mieszkańcy innych części województwa podkarpackiego - przekonuje w rozmowie z o2.
Polityk PiS twierdzi, że zestawienie liczby zaszczepionych z liczbą mieszkańców miasta i sugerowanie, że jest to znacząco wyższy procent niż w innych rejonach Polski, jest manipulacją.
Zapowiada jednak, że gdyby informacje się potwierdziły, władze zamierzają zareagować.
Pojawił się równocześnie fake newsy o rzekomych szczepieniach bez skierowań. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że wszyscy zaszczepieni posiadali skierowania. Oczywiście będzie to jeszcze weryfikowane jutro, kiedy właściwe instytucje wznowią pracę po świętach, ale na tę chwilę nic na to nie wskazuje. Gdyby tak się stało, będziemy wyciągać konsekwencje - dodaje Fogiel.
Sprawę skomentował także dr Stanisław Mazur, prezes centrum medycznego w Rzeszowie, główny organizator szczepień na Podkarpaciu. Jak mówi, bez skierowania faktycznie zaszczepiono część pacjentów, jednak ich liczba jest niewielka.
Szczepiliśmy osoby z grupą inwalidzką, a także pacjentów, którzy oczekują na operacje i chcieli się zabezpieczyć przed możliwym zakażeniem w szpitalu. W sobotę wieczorem zostało nam 25 dawek, które otrzymały osoby czekające pod drzwiami punktu szczepień. Oczywiście, że w takiej sytuacji nie marnujemy szczepionek - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
W tej samej rozmowie dodaje też, że do szczepień na dużą skalę byli gotowi od dawna, a "akcja w Rzeszowie jest całkowicie niezwiązana z bieżącą polityką".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.