Zwłoki sześciu osób - trzech kobiet i trzech mężczyzn - znaleziono w luksusowym hotelu w Bangkoku. Zgłoszenie dotyczące makabrycznego odkrycia lokalna policja otrzymała około godz. 17.30 we wtorek. Jak podaje "Reuters", służby w Tajlandii na razie nie znają przyczyny tragedii. Na miejscu zdarzenia nie było bowiem śladów walki, napadu czy strzelaniny.
Jeden z funkcjonariuszy policji, w rozmowie "Reuters", zaprzeczył wcześniejszym medialnym doniesieniom, jakby osoby te miały zginąć w strzelaninie. - Nie ma śladów strzelaniny - powiedział. Nie podał jednak żadnych dodatkowych szczegółów.
Policja podała, że żadna z osób nie targnęła się na swoje życie. Ponadto każda z nich przybyła do hotelu w innym czasie. Mimo że mieszkały one w różnych pokojach, ciała znaleziono w jednym. Obecnie służby prowadzą śledztwo i gromadzą dowody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ekskluzywnym hotelu w Bangkoku znaleziono sześć ciał
Tajlandzka policja wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że ciała wszystkich sześciu martwych osób należą do obcokrajowców. Wszystkie z nich miały pochodzić z Wietnamu, zaś dwie posiadały amerykańskie paszporty.
Czytaj także: Trafiła do aresztu za obrazę króla. 28-latka nie żyje
Rząd poinformował, że premier Srettha Thavisin polecił przeprowadzenie szybkiego dochodzenia, aby uniknąć szkód, jakie zdarzenie mogłoby wywołać w branży turystycznej. Dla Tajlandii turystyka jest bowiem kluczowym elementem napędzającym, drugą co do wielkości, gospodarkę Azji Południowo-Wschodniej.
Ambasady Stanów Zjednoczonych i Wietnamu w Bangkoku nie odpowiedziały na pytania dziennikarzy "Reuters" w tej sprawie. Hotel Grand Hyatt Erawan, w którym znaleziono ciała, także nie odniósł się do tragedii.