Pani Daria opisała na Instagramie szczegóły ataku, jaki miał miejsce w okolicy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Kobieta relacjonowała, że była z koleżanką i psem na spacerze. Wówczas podjechał do nich rowerzysta. Przeklął po rosyjsku, a następnie zszedł z roweru i uderzył panią Darię w twarz.
Przedsiębiorczyni z Warszawy napisała, że nie jest zadowolona z postawy policji, która miała spisać dane sprawcy i sprawdzili jego trzeźwość. Napastnika cała sytuacja jednak bawiła, zupełnie zlekceważył to, jak potraktował niewinną i nieznaną mu kobietę. Pani Daria została przebadana przez ratowników w karetce. Po wszystkim polecili jej udać się do domu.
Chciałbym zdementować bierną postawę policji. Obrażenia kobiety były niegroźne. Ustalamy przebieg całej sytuacji - przekazał w rozmowie z Wirtualną Polską Jakub Pacyniak z policji w Śródmieściu.
Czytaj również: Jatka na plaży w Śremie. Krążą pogłoski. Policja komentuje
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaatakował kobietę w Warszawie. "Mam dużo bólu w środku"
Kilka dni po zdarzeniu pani Daria podzieliła się na Instagramie swoją refleksją na temat zdarzenia. Pokazała kilka wiadomości, które świadczą, że kobiety albo nie zgłaszają przemocy albo służby nie potrafią pociągnąć sprawców przemocy do odpowiedzialności. Dostała głosy wsparcia od wielu kobiet.
Jak myślałam że moje zdjęcie mogą zobaczyć tyle ludzi, nigdy by nie pomyślała że będę na nim z siniakami po uderzeniu w twarz. Cała sytuacja jest na tyle okropna, że trudno w to uwierzyć. Jeszcze trudniej uwierzyć w to, że to jest "normalnie" w naszych czasach, że kobiety są bite każdego dnia, że nie idą na policję bo myślą że nikt im nie pomoże, i to też widzimy, że ludzi mogą być agresywne wobec innych ludzi, uderzać z pięści w twarz i dalej siebie iść do domu - napisała zbulwersowana kobieta.
Czytaj również: Nie miał ochoty na pieszczoty. Kobieta zadzwoniła na 112
Jak dodała, złożyła skargę na działania policji. Fakt, że sprawa została nagłośniona sprawił, że z jej perspektywy szybciej przeprowadzono czynności. Przyznała, że nadal odczuwa skutki ataku.
Mam teraz problem z pamięcią i koncentracją, spuchnięte oko, nos, szczękę, już nie mówię o tym, co mam w środku i jakie strachy pojawiają się - napisała pani Daria. - Czy uratowałby mnie wtedy gaz? Nie, bo to było 2 sekundy. Patrzyłam na niego i myślałam że nie może mnie uderzyć za nic. Okazało się że może. W 2 sekundy otworzyć torebkę, znaleźć gaz i spryskać, nie było czasu - dodała.
Na koniec zaapelowała do kobiet, aby zgłaszały każdy przejaw agresji. Dodała podziękowania za słowa wsparcia, jakie dotarły do niej w wiadomościach. Poinformowała, że da znać o dalszym toku sprawy.
Zobacz również: 22-latka wypadła z 13. piętra. Stał się cud