Włoszka Tamara Lunger to jedna z najlepszych oraz najbardziej znanych himalaistek świata. Zdobywczyni Lhotse oraz K2 ma 37 lat i status ikony, a jej współpraca z Simone Moro odbiła się w świecie gór szerokim echem. Przed dwoma laty wspinała się na K2 wraz z Juanem Pablo Mohrem, który zginął w lodowej szczelinie.
Teraz Lunger bardzo ostro zareagowała na to, co wydarzyło się 27 lipca pod szczytem K2. Kilku wspinaczy w drodze na szczyt minęło umierającego Pakistańczyka Mohammada Hassana, by zdążyć wejść na szczyt i w porę wrócić do obozu, z którego zaatakowali górę. Włoszka jest zszokowana zachowaniem swoich kolegów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Potrzebowałam kilku dni, żeby uporządkować myśli. Jestem głęboko rozczarowana, smutna i prawie się popłakałam, gdy zobaczyłam w mediach nagranie ze zdobycia K2 27 lipca" - napisała na Instagramie i podzieliła się zdjęciem, które zamieścił "Bild". Widać na nim grupę wspinaczy, którzy mijają leżącego w śniegu kolegę i idą dalej.
Według wykazu wspinaczy prowadzącego przez pakistańskie władze, na K2 tego dnia weszło kilkadziesiąt osób. Są wśród nich rekordziści Norweżka Kristin Harila i Tenjen "Lama" Sherpa. Jest i polska lekarka Magdalena Arcimowicz.
Wpis Włoszki przypomina o tym, że himalaizm dotknęła tak daleko idąca komercjalizacja, że ludzkie życie i pewne zasady w górach już się nie liczą.
Nie chcę wymieniać nazwisk, ale są wśród nich także bardzo sławni wspinacze, którzy zdobyli szczyt tego dnia! I świat to celebruje. Czy to są naprawdę dzisiejsze wartości? Rzygać mi się chce, że ludzie potrafią zachowywać się tak obojętnie, samolubnie, chciwie i bez współczucia - oceniła bardzo ostro Tamara Lunger.
Włoszka nie zostawia suchej nitki na wspinaczach, firmach ekspedycyjnych i wszystkich, którzy zaangażowani są w górski biznes. A ten co roku przynosi wielkie pieniądze.
Zachowanie ludzi w tych najświętszych dla mnie miejscach świata ucieleśnia nasze chore społeczeństwo performansu - napisała Lunger.
Himalaistka przyznała, że sama nie zdecydowałaby się na atak szczytowy, tylko pomogłaby Pakistańczykowi. Inaczej nie mogłaby spojrzeć w lustro. Zwróciła też uwagę, że w górach nie brakuje dziś ludzi, którzy wspinają się z pomocą tlenu i którzy nie mogliby wiele osiągnąć bez wsparcia wynajętych tragarzy.
Co za tym idzie, nie byliby też w stanie fizycznie komuś pomóc. I pewnie dlatego mijali umierającego Pakistańczyka obojętnie, może też po prostu bezradnie. "Ktoś silny może to znieść. Dla słabych i tak nie ma litości" - przytoczyła powiedzenie ze swoich rodzinnych stron. Skrytykowała też parcie na szczyt, bez względu na wszystko.
Jestem głęboko zasmucona, bo himalaizm, był kiedyś romantyczny. Dziś zmierza w kierunku, który dla mnie jest po prostu chory - podsumowała.
Przyszły czasy, gdy klient płaci wielkie pieniądze i wymaga, by znaleźć się na szczycie góry bez względu na wszystko. Warunki, możliwości, pogodę i przeciwności. A taka postawa sprawia, że o tragedię w górach jest łatwiej. "Niezależnie od strat, muszą zdobyć szczyt" - piekli się Tamara Lunger.
Czytaj także: Wyjątkowe zjawisko na niebie. "Portal do innego świata"