W sieci pojawiły się szokujące doniesienia o tym, że w przypadku ofiar powodzi, które utonęły w porwanych przez wodę samochodach, zdarzenie kwalifikowane jest jako wypadek komunikacyjny. Takie informacje przekazywał m.in. Bartłomiej Graczak, były dziennikarz TVP.
Sprawę komentował także Krzysztof Bosak, który również wyrażał wątpliwość w oficjalne dane podawane przez służby. Porównał liczbę ofiar w Austrii i stwierdził, że w Polsce nie mogło być ich tyle samo. Słowa te padły w rozmowie z Robertem Mazurkiem na antenie RMF FM. Dziennikarz nie dowierzał w ich treść.
Ja po prostu wiem o tym, że na polecenie w instytucjach państwowych się kłamie. Jest po prostu kultura hierarchicznego kłamstwa. Jeżeli jest polecenie z góry, to nikt nie będzie ryzykował swojej pozycji, żeby dotrzeć do opinii publicznej twierdził Bosak.
Zobacz także: Szuka jej policja. To okropne, co ma na sumieniu
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lider Konfederacji twierdzi, że lokalni mieszkańcy miast i wiosek, które zostały podtopione, donoszą o większej liczbie nekrologów na ścianach i słupach.
Policja o zgonach podczas powodzi. " Dementujemy nieprawdziwe informacje"
Komenda Główna Policji opublikowała komunikat, w którym stanowczo zareagowała na doniesienia pojawiające się w sieci.
Z całą stanowczością dementujemy nieprawdziwe informacje, dotyczące zgonów osób zaistniałych w związku z powodzią, które pojawiają się w przestrzeni medialnej. Przypominamy, że w tak tragicznej sytuacji związanej ze śmiercią osób, przekazywane publicznie informacje powinny być rzetelne i cechować się odpowiednią wrażliwością. Warto o tym pamiętać, aby nie tworzyć przestrzeni do kłamliwych spekulacji, zwłaszcza w tak delikatnej materii jak ludzkie życie - przekazali mundurowi.
Jak dodano, do tej pory ujawniono 7 zgonów osób, których okoliczności śmierci mogą wskazywać na to, że ich przyczyną było utonięcie. Policja wymieniła listę miejsc, gdzie ujawniono ciało - Nysę, Kłodzko, Nowy Świętów, Stronie Śląskie i Bielsko Biała. W Lądku-Zdroju zginęły dwie osoby.