Leszek Miller opowiadał Tomaszowi Lisowi o swojej książce pt. "Premier." Wspominał o różnych kulisach spotkań z zagranicznymi przywódcami.
Były premier z ramienia SLD i europarlamentarzysta KO w szczególny sposób opisał jedną z imprez, którą odbył z nieżyjącym już premierem Włoch, Silvio Berlusconim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poszliśmy z Silvio do restauracji. Wypiliśmy trochę wódki i zjedliśmy obiad. Berlusconi nie chciał pić wina, bo mówił, że ma je u siebie. Chyba słusznie. Alkohol jednak trochę uderzył mu do głowy - powiedział Leszek Miller.
Miller chciał spełnić prośbę Berlusconiego
Jako, że były włoski przywódca słynął z temperamentu i uwielbienia do kobiet, natychmiast zaczął wypytywać o "dodatkowe atrakcje".
Pił i pił, a w pewnym momencie zapytał: gdzie są dziewczyny? Nie wiedziałem na początku o co mu chodzi, ale później wyjaśnił, że nie ma dobrych imprez bez udziału kobiet - wspomina ze śmiechem były premier w latach 2001-2004.
Zaskakująca była natomiast reakcja samego Leszka Millera. Jeden z głównych polityków SLD wezwał do siebie szefa Biura Ochrony Rządu. Mężczyzna dostał zaskakujące pytanie.
Zapytałem, czy wśród ekipy BOR są jakieś agentki. Ten powiedział, że chyba tak. Wtedy poprosiłem, aby kobiety schowały broń i przyszły na imprezę - opowiedział historię uradowany Leszek Miller.
Ostatecznie pracowniczki BOR nie uczestniczyły w spotkaniu premierów. Miller dodał, że wszystko dzięki "współpracownikom Berlusconiego, którzy uprosili go, aby w końcu wyleciał do Włoch, gdzie ma mnóstwo obowiązków".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.