W sierpniu obywatele Korei Północnej musieli zmierzyć się z klęską żywiołową, przez którą ucierpiało setki tysięcy obywateli. W kraju pojawiły się deszcze monsunowe (zwane changma), dające obfite opady, co zwiększyło poziom wód wewnątrz i na obrzeżach kraju. Woda zniszczyła uprawy, co wywołało kryzys w rolnictwie, a wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek problemów kraju Kima. Do Korei Północnej właśnie zbliża się tajfun Bavi.
Przeczytaj także: Żołnierz strzelił do dziennikarki. Wstrząsające nagranie z Białorusi
Tajfuny nawiedzą Koreę Północną regularnie. Pojawiają się głównie na początku jesieni, ale czasami także można spotkać je pod koniec lata. Monsuny, a także zbliżający się tajfun mogą jeszcze mocniej pogrążyć gospodarkę kraju, opartą w dużej mierze właśnie na rolnictwie. Tajfuny to "gwóźdź do trumny" dla tego sektora gospodarki.
Trzy prowincje najbardziej zagrożone. To tam produkuje się najwięcej ryżu
Kim Dzon Un apeluje do partii rządzącej, której jest szefem, aby zastosowano środki nadzwyczajne, mające na celu zminimalizowanie strat, a także zapobiegnięcie pojawienia się ofiar - podała Koreańska Centralna Agencja Prasowa. Kim Dzon Un rozmawiał o nadchodzącym tajfunie z członkami Partii Robotniczej podczas zwołanego przez siebie posiedzenia.
Tajfun uderzy najprawdopodobniej w okolicach Hwanghae w najbliższy czwartek. Obecnie cyklon przemierza okolice Półwyspu Koreańskiego.
Kim, powołując się na dane zebrane przez ekspertów z kraju, podejrzewa, że tajfun dotknie trzech prowincji. To tam produkuje się ryż, który pokrywa zapotrzebowanie na pożywienie mieszkańców w około 55% w całej Korei Północnej. Co ciekawe - i tak prawie 50% z nich wciąż głoduje. Klęska może zwiększyć liczbę niedożywionych o kolejne setki tysięcy.
Przeczytaj także: Śmiertelny narkotyk z Chin jest już w Polsce. Ostrzeżenie GIS
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.