Kilka lat temu w jednym z częstochowskich klubów zrobiło się głośniej za sprawą mało przyjaznej tabliczki. Zgodnie z jej treścią właściciel lokalu nie chciał obsługiwać "lewaków", osób pracujących w wymiarze sprawiedliwości, "multikultu, multisex, zielonych, genderowców etc." i wielu innych.
Sprawą zajęła się ówczesna radna Jolanta Urbańska. Zgłosiła do prezydenta miasta sprawę o segregacji obywateli. Sprawą zajęła się prokuratura. Początkowo nie zauważono, by tablica łamała prawo. Pojawił się więc na niej kolejny zapis - zakazywał on wstępu "bojówkarzom KOD-u" i samej Jolancie Urbańskiej. Radna jako funkcjonariusz publiczny poczuła się znieważona. Sprawa ponownie trafiła do sądu, ponownie została umorzona.
Czytaj także: Tak ubrała się Schreiber w Rzymie. Tłum gapiów na ulicy
W końcu Urbańska do sądu wniosła prywatny akt oskarżenia. Sąd Rejonowy w Częstochowie uznał Jacka P. za winnego pomawiania Jolanty Urbańskiej, by poniżyć ją w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania publicznego, oraz za publiczne znieważanie. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" grzywna i koszt rozprawy zasądzone przez sąd wyniosły oskarżonego ok. 8 tys. zł
W czwartek, 20 stycznia Sąd Okręgowy w Częstochowie rozpatrywał apelację obu stron. Sąd w całości odrzucił apelację oskarżonego i uznał go za winnego zarzucanych czynów. Grzywnę podniósł do wysokości 9 tys. zł. Na częstochowskiej stronie policji przez rok ma również widnieć artykuł upubliczniający wyrok.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.