Taco Hemingway wystosował oświadczenie w social mediach, w których jasno zakomunikował, że nigdy nie wziąłby pieniędzy, które ministerstwo chciało przeznaczyć dla artystów najbardziej poszkodowanych z powodu panującej pandemii koronawirusa. Odparł także zarzuty, zgodnie z którymi rzekomo już pojawił się wniosek od jego agenta, który chciał pieniędzy od FWK.
Wbrew temu, co próbują sugerować niektóre media, nie pobrałem ani nie ubiegałem się o ani jedną złotówkę z rządowego programu zapomogi dla artystów. Zdając sobie sprawę ze swojej uprzywilejowanej pozycji, NIGDY nie starałbym się o jakiekolwiek środki publiczne, których celem jest pomoc osobom i biznesom poszkodowanym przez pandemię - tłumaczy Taco Hemingway.
Czytaj także: Kukiz naprawdę się wkurzył. Chodzi o grubą kasę
Przy okazji raper ocenił zachowanie kolegów i koleżanek z branży muzycznej, którzy zamierzali chętnie przyjąć wypłaty od FWK. Te miały w niektórych przypadkach wynieść nawet kilkaset tysięcy złotych.
Uważam, że osoby z pierwszych stron gazet, osoby z lukratywnymi kontraktami reklamowymi i pokaźnymi dochodami z tantiem, nie powinny wyciągać dłoni po żadne pieniądze publiczne – nieważne, czy 'leżą na stole' i 'czekają, żeby je wziąć', czy nie - brzmi część wpisu na Instagramie rapera.
Media umieściły rapera na liście osób, które miały przyjąć świadczenia od FWK, z powodu wniosku, który do ministerstwa wysłał agent Taco Hemingwaya. Z tego wynikła pomyłka, a przynajmniej tak nazywa to raper. Ponoć agent chciał ubiegać się o pomoc, ale nie dla Taco Hemingwaya, tylko o dofinansowanie dla swojej firmy eventowej, którą także prowadzi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.