Roksana R. wyszła z domu w Skarszewach (woj. pomorskie) po bułki 3 grudnia około godz. 8.30 rano. Pojechała samochodem w stronę Stargardu Gdańskiego. Miał kupić bułki i pozałatwiać jakieś sprawy urzędowe związane ze ślubem. Dwa dni wcześniej bowiem wyszła za mąż.
Jej ciało w samochodzie nurkowie odnaleźli na dnie jeziora Borówno Wielkie w pobliżu miejsca zamieszkania - dowiedziała się Wirtualna Polska.
Jak nieoficjalnie dowiedziało się Radio Gdańsk, był to prawdopodobnie nieszczęśliwy wypadek. W pobliżu miejsca wyłowienia auta znaleziono bowiem niewielkie fragmenty karoserii. Prawdopodobne jest zatem, że młoda kobieta uderzyła w jakąś przeszkodę, a potem straciła panowanie nad kierownicą i wjechała do jeziora.
Badane są też inne wersje wydarzeń, ale ta wydaje się najbardziej prawdopodobna - mówią nieoficjalnie śledczy.
Cała sprawa nasuwa jednak wiele pytań i wątpliwości. Wychodząc z domu kobieta nie wzięła ze sobą telefonu ani portfela. Jej bliscy natomiast twierdzą, że miała jechać do sklepu po bułki a potem załatwić z mężem jakieś sprawy w urzędzie.
- Roksana nie ma żadnych wrogów i większość czasu spędza w domu. Na ślubie też była spokojna i szczęśliwa - mówiła wcześniej Wirtualnej Polsce jej kuzynka.
- Jeszcze żeśmy w niedzielę rozmawiali o świętach, o sylwestrze, także jakieś plany były. Było pięknie, a nagle wsiadła w samochód i pojechała w inną stronę, niż miała - mówił w rozmowie z Polsat News mąż Roksany. - Bierzemy pod uwagę depresję, bo poroniła kilka miesięcy temu - dodał szwagier 24-latki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Nie ma zbrodni doskonałej. Kulisy pracy polskiej policji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.