Już ponad 500 osób jest hospitalizowanych z powodu tajemniczej choroby, która pojawiła się w Indiach. Jedna osoba ze stanu Andhra Pradesh w południowych Indiach zmarła.
Tajemnicza choroba atakuje Indie
Pierwsze przypadki pojawiły się w sobotę wieczorem w mieście Eluru. Mieszkańcy zaczęli mieć zawroty głowy, wymioty i konwulsje. Od tego czasu do szpitala przyjęto aż 546 osób o takich objawach. Wielu po otrzymaniu pierwszej pomocy wyzdrowiało i wróciło do domów. 148 pacjentów nadal jest leczonych - podała we wtorek agencja Associated Press.
Do miasta przybyły zespoły ekspertów z najlepszych indyjskich instytutów naukowych. Zaproponowano różne teorie, które obecnie są dokładnie sprawdzane i omawiane. Najnowszą hipotezą jest zanieczyszczenie żywności pestycydami.
Geeta Prasadini, dyrektor ds. zdrowia publicznego, powiedziała, że na chwilę obecną żadna teoria nie może być potwierdzona. Wszyscy pacjenci mieli negatywny wynik testu na obecność COVID-19 i innych chorób wirusowych, takich jak denga, chikungunya czy opryszczka. Ponadto chorzy mieszkają w różnych miejscach i pochodzą z różnych grup wiekowych.
Początkowo podejrzewano skażoną wodę. Potwierdzono jednak, że ludzie, którzy nie korzystają z miejskiej sieci wodociągowej, również zachorowali, a wstępne testy próbek wody nie wykazały żadnych szkodliwych chemikaliów.
Nikt nie wie [co się dzieje] - przyznaje Geeta Prasadini.
Czytaj także: Nowa tajemnicza choroba atakuje dzieci. Epidemia jeszcze w tym roku? Już ostrzegają
W niedzielę do szpitala trafił 45-latek z objawami przypominającymi epilepsję. Zmarł niedługo później. Jest jak dotąd jedyną ofiarą nowej i tajemniczej choroby z Indii.