W opolskim ogrodzie zoologicznym doszło do tragicznego zdarzenia, w wyniku którego zmarło 11 kangurów rudych - informuje Nowa Trybuna Opolska. Pierwsze martwe zwierzę zauważono 12 stycznia. Kangur miał obrażenia głowy, dlatego pracownicy ZOO uznali, że mógł zostać kopnięty przez innego członka stada.
Sytuacja powtórzyła się jednak trzy dni później. Jedno zwierzę było martwe, a drugie osłabione. Podano leki wzmacniające, ale nie udało się go uratować. Tragiczne wydarzenia powtarzały się jeszcze w kolejnych dniach. Szczególnie przykry dla opolskiego ogrodu zoologicznego był dzień, w którym padły cztery sztuki. Żadne ze zmarłych kangurów wcześniej nie wykazywały objawów choroby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyczyny śmierci kangurów są badane przez specjalistów z Wydziału Weterynarii Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Przeprowadzono sekcję zwłok i pobrano próbki do analizy. Wstępne wyniki wykluczyły zatrucie karmą. Obecnie trwają dalsze badania, w tym histopatologiczne, toksykologiczne i bakteriologiczne. Lekarz weterynarii nie stwierdził w pomieszczeniach kangurów nieprawidłowości - dodaje nto.pl.
Obecnie w zoo w Opolu pozostało sześć osobników, w tym pięć samców i jedno młode wyciągnięte z torby nieżywej matki. - O malucha dba jedna z naszych opiekunek. W nocy zabiera go do domu i go karmi. W dzień przebywa on na wybiegu ze starszymi kangurami i się socjalizuje – mówi nto.pl Maciej Kempa, kierownik sekcji dużych kotów.
- To jeden ze smutniejszych momentów w historii naszego ogrodu. Teraz będziemy musieli odbudować grupę. To będzie proces czasochłonny, ale możliwy. Pamiętajmy jednak, że w naszym zoo, zwierzęta nie tylko przychodzą na świat, ale także umierają. To dla nas wszystkich trudne momenty, ale są wpisane w naszą pracę -dodaje w rozmowie z portalem Aleksandra Czechowska, zastępca dyrektora opolskiego ZOO.