To miały być rajskie wakacje we dwoje. Tak się jednak nie stało - już na początku okazało się, że chłopak Magdaleny Żuk, Marcus nie ma ważnego paszportu. Ostatecznie jednak dziewczyna postanowiła, że tak czy inaczej, pojedzie. 25 kwietnia 2017 roku wylądowała w Egipcie.
Według relacji innych urlopowiczów z Marsa Alam kobieta od początku zachowywała się "dziwnie". Z tego też powodu po trzech dniach rezydent zawiózł ją do szpitala. Kobieta z niego wyszła, błagała jednak swojego chłopaka i rodzinę o pomoc. Gdy mogła już lecieć samolotem do Polski, kapitan uznał, że nie zabierze jej na pokład ze względu na jej stan psychiczny.
Kobieta ponownie trafiła do szpitala. Na pomoc było już jednak za późno - wypadła z okna. Bliscy Magdaleny Żuk uważają jednak, że nie był to wypadek.
Śledztwo ciągnie się już 4 lata
Jeleniogórska prokuratura przedłużyła śledztwo do 30 czerwca, mimo że zarówno polscy jak i egipscy śledczy nie dopatrzyli się na ciele ofiary śladów gwałtu i pobicia. Do tej pory w sprawie przesłuchano już 200 świadków.
Polska strona jednak nie odpuszcza. Analizie wciąż poddawana jest pierwsza sekcja zwłok. Zaangażowani są nawet biegli z toksykologii i genetyki. Póki co jednak prokuratura skłania się do tezy, że rzeczywiście doszło do wypadku.
Tą sprawą zainteresował się nawet polski reżyser Patryk Vega. Chce prowadzić największe internetowe śledztwo.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.