Greta Marie Otteson (33 l.+) i Arno Els Quinton (36 l.+), świeżo zaręczeni Brytyjczycy, wybrali się do Wietnamu na świąteczny wypoczynek. Niestety, ich podróż zakończyła się tragedią. Para zakwaterowała się w w ośrodku Hoi An Silverbell Villa. W wigilię zamówili lokalny likier limoncello, który okazał się śmiertelnie niebezpieczny.
Następnego dnia oboje skarżyli się na złe samopoczucie. - To najgorszy kac w moim życiu - mówiła Greta, która będąc już w ciężkim stanie powiedziała przyjacielowi, iż widzi przed oczami "czarne plamy" przed oczami. To pierwsze objawy zatrucia metanolem. Arno zamknął się w pokoju i nie odpowiadał na próby kontaktu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Para Brytyjczyków nie żyje. Zatrzymano barmana
Todd Ford, przyjaciel pary, odwiedził Gretę, która odrzuciła propozycję wizyty w szpitalu. Następnego dnia personel hotelowy znalazł ciała narzeczonych w oddzielnych pokojach.
Śledztwo wykazało, że para zatruła się metanolem zawartym w likierze. Jak podaje "Mirror", 7 lutego policja aresztowała barmana podejrzanego o produkcję trunku z alkoholu medycznego. Le Tan Gia miał użyć 70-procentowego alkoholu medycznego do dezynfekcji. Wymieszał go z z wodą, skórkami cytryny i cukrem - taki napój był jedynie podróbą prawdziwego drinka.
Metanol to toksyna, która nawet w małych ilościach może prowadzić do ślepoty i śmierci. W Azji podobne przypadki zatruć alkoholem są niestety częste. Wynika to z faktu, że często etanol jest zastępowany tańszym metanolem, który ma negatywny wpływ na zdrowie i może nieść ze sobą tragiczne konsekwencje.
Eksperci zalecają ostrożność przy spożywaniu lokalnych alkoholi w nieznanych miejscach. Warto wybierać jedynie oryginalne produkty z pewnych źródeł, aby uniknąć tragicznych konsekwencji.
Źródło: Fakt