Do tragedii doszło 19 stycznia w Costessey koło Norwich we wschodniej Anglii. O godzinie 7.15 policja wkroczyła do jednego z domów, zaledwie 15 minut po tym, jak otrzymała niepokojący telefon od jednego z mieszkańców. W budynku funkcjonariusze znaleźli cztery ciała z licznymi obrażeniami.
Tajemnicza śmierć polskiej rodziny
Policja nie chciała podać personaliów ofiar, ale brytyjskie media ujawniły, że chodzi o Bartłomieja K. oraz jego dwie córki. Czwarte ciało należało do 36-letniej kobiety, która najprawdopodobniej była siostrą Polaka.
W niedzielę 21 stycznia przeprowadzono sekcję zwłok, która ujawniła, że cała rodzina zginęła od ran kłutych. 36-letnia kobieta miała liczne rany na szyi, natomiast Polak miał pojedyncza ranę, również na szyi. Dokładne informacje o obrażeniach dzieci zostaną ujawnione dopiero po sekcji zwłok, którą zaplanowano na środę 24 stycznia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Dzika radość" Rosji. Wskazał niepokojące działania PiS wokół więźniów
Te najnowsze informacje tylko pogłębią niepokój i szok odczuwany przez członków lokalnej społeczności, dlatego od samego początku byliśmy zdeterminowani przeprowadzić szczegółowe i metodyczne dochodzenie, aby upewnić się, że w pełni rozumiemy, jak doszło do tego zdarzenia - przekazał Chris Burgess, który prowadzi dochodzenie.
Policja wykluczyła udział osób trzecich. Nie podaje jednak dodatkowych informacji na temat ewentualnego przebiegu zdarzenia. Z zeznań świadków wynika, że 45-latek miał ostatnio problemy psychiczne. W grudniu policja przyjęła zgłoszenie o jego zaginięciu. Mężczyznę odnaleziono niedługo później w lesie.
Sąsiedzi rodziny są w szoku. Wspominają, że rodzina była częścią społeczności i wszyscy ich znali. Dzieci często bawiły się przed domem i zawsze były pogodne. Nikt nie zauważył, żeby 45-latek lub jego córki mieli jakiekolwiek problemy.
To jest absolutny szok. To naprawdę mała społeczność. A my wszyscy, nawet jeśli nie znaleźliśmy się bezpośrednio to znaliśmy przez spacery z psami lub dzięki dzieciakom - powiedziała dla "Independent" jedna z sąsiadek.
Czytaj także: Kalkulator trzeźwości. Tak sprawdzisz ją bez alkomatu
W mediach wypowiedziały się także okoliczne dzieci, które znały córki Polaka. Chłopiec, którego danych nie ujawniono powiedział, że dziewczynki zawsze były uśmiechnięte i pomocne. Nic nie wskazywało, aby miały problemy.
Dorastaliśmy razem. Nigdy nie chowała urazy, zawsze była dla wszystkich miła i opiekuńcza - powiedział mediom na Wyspach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.