O makabrycznym odkryciu w jednym z mieszkań przy ulicy Mariackiej w Radlinie, informowaliśmy w piątek, 6 października. W otwartym mieszkaniu znaleziono zwłoki 53-latka i 60-latki z ranami ciętymi. Z nieoficjalnych ustaleń ''Super Expressu'' wynika, że ciała leżały w kałuży krwi, a na miejscu tragedii odnaleziono nóż.
Śledczy nadal wyjaśniają dokładne okoliczności i nie ujawniają szczegółów dochodzenia. Ciała kobiety i mężczyzny odkryto w bloku, który znajduje się w pobliżu siedziby miejscowej policji.
Z opowieści sąsiadów pana Marka wyłania się smutny obraz człowieka, które nie uporał się z osobistą tragedią. Dwa lata temu zmarła żona mężczyzny. Wtedy zaczął szukać ukojenia w alkoholu, a w jego życiu pojawiła się Mariola i ''jej towarzystwo''. Mężczyzna popadł w poważne kłopoty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doszło do tego, że Markowi matka opłacała czynsz i robiła mu zakupy, by nie stoczył się na dno. Żal mi było i matki, i syna. A kiedyś z Marka był taki porządny chłopak. Dwójkę dorosłych synów wychował na ludzi, a sam się stoczył — mówi ''Faktowi'' pani Władysława, sąsiadka mężczyzny.
Libacje i nagie kobiety
Sąsiedzi opowiadają, że w mieszkaniu pana Marka regularnie odbywały się imprezy suto zakrapiane alkoholem.
U Marka pili na umór. Różni ludzie się tam schodzili. Często gołe baby biegały po korytarzu, dawałam im ubrania, bo wstyd było na to towarzystwo patrzeć – mówi jedna z mieszkanek bloku.
Pani Władysława przyznaje, że w nocy z 4 na 5 października słyszała odgłosy dobiegające z mieszkania 53-latka.
Tak, jakby ktoś przesuwał szafę, albo ktoś upadł na podłogę. Tam często odbywały się balangi, więc pomyślałam, że i tym razem ktoś pijany mógł się przewrócić... Gdybym poszła na górę, może Marek żyłby – zastanawia się kobieta.
O libacjach alkoholowych wspominają również inni mieszkańcy bloku.– To musiało się tak skończyć – podsumowują w rozmowie z ''Faktem''.