Do tragedii doszło nocą z 13 na 14 czerwca 2015 roku, około godziny 2:00, w kręgielni Planeta w Mławie. W budynku było kilkaset osób. Po wyjściu do toalety, Łukasz nie powrócił na salę. Kilka minut później odnaleziono go w ubikacji, leżącego w kałuży krwi i nieprzytomnego.
Zabójca wszedł do lokalu i poszedł prosto do toalety, w której był właśnie Łukasz. Po około dwóch minutach wyszedł − mówił kilka lat temu na łamach "Super Expressu" właściciel lokalu.
Mężczyzna, pomimo podjętej reanimacji, zmarł. Kamery monitoringu zarejestrowały moment wejścia obu mężczyzn do toalety oraz moment, kiedy zabójca opuścił miejsce zbrodni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzięki nagraniom z monitoringu policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania Bartosza N. Jak informuje "Super Express", podejrzany jednak przez osiem miesięcy unikał schwytania.
W lutym 2016 roku mężczyzna sam zgłosił się na policję i złożył wyjaśnienia. W wyniku dochodzenia postawiono mu zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Jednak Bartosz N. nigdy nie przyznał się do winy, co skomplikowało dalszy przebieg śledztwa.
Nie żyje 31-letni dziennikarz
Zdaniem śledczych, śmierć 31-latka była dokładnie zaplanowana. W trakcie procesu, który odbywał się w Sądzie Okręgowym w Płocku, prokurator Agnieszka Zdrojkowska zaznaczyła, że "wina oskarżonego jest bezsprzeczna, a cios, który zadał pokrzywdzonemu był śmiertelny, sprawca musiał zdawać sobie z tego sprawę".
Portal naszamlawa.pl informował, że prokuratura domagała się dla Bartosza N. kary 25 lat pozbawienia wolności oraz obowiązku zapłaty 50 tys. zł odszkodowania na rzecz żony zmarłego Łukasza. Obrońca Bartosza N. argumentował, że wykonanie "tak precyzyjnego ciosu w warunkach ciasnej łazienki było praktycznie niemożliwe". Oskarżony utrzymywał, że całe zdarzenie było "przypadkowym incydentem".
Czytaj także: Siedmiolatkę zagryzły psy. "To nie musiał być atak"
Obrońca Bartosza N. wnosił również o zmianę kwalifikacji czynu na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć. Jak informuje portal se.pl, Sąd Okręgowy w Płocku skazał 31-latka na 7 lat pozbawienia wolności za spowodowanie śmierci dziennikarza.
Tajemnicza śmierć w Mławie
Według doniesień "Super Expressu", dziennikarz zajmował się trudnymi i kontrowersyjnymi tematami. Pisał o gangsterskich porachunkach oraz napadzie na mławski ośrodek sportu, co naraziło go na liczne groźby śmierci. Dodatkowo, był atakowany fizycznie - został pobity w środku miasta. Przed śmiercią otrzymał w liście swój nekrolog.
Wielu zastanawia się, czy kopniak w głowę, który okazał się śmiertelny, miał być kolejną formą pogróżki czy zaplanowanym morderstwem? Sąd, który prowadził sprawę, stwierdził, że jego śmierć nie była bezpośrednio związana z jego zawodem, lecz nastąpiła w wyniku "zatargu towarzyskiego".
Mimo że minęło 7 lat od uprawomocnienia się wyroku za śmierć dziennikarza, nadal niektóre pytania pozostają bez odpowiedzi, a śledztwo w tej sprawie budzi kontrowersje. Według "Super Expressu", wątpliwości wśród jego znajomych oraz środowiska dziennikarskiego nurtują ich do dziś.