Urzędnicy nie wiedzą, co może być przyczyną mordowania krów i wycinania ich organów. Wiedzą natomiast, że nie robi tego amator.
Proste, czyste cięcie, z pozorną precyzją, zostało wykonane w celu usunięcia skóry wokół pyska krowy z jednej strony, pozostawiając nietknięte mięso pod usuniętą skórą. Język został również całkowicie usunięty z ciała bez rozlewu krwi - przekazali mundurowi w komunikacie prasowym.
Lokalni farmerzy zgłosili, że 6-letnia krowa leżała tak od kilku tygodni i nie zainteresował się nią żaden drapieżnik. Trawa dookoła zwierzęcia była nienaruszona, nie było widać żadnych śladów walki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Gigantyczny pożar na farmie. Spłonęło 18 tysięcy krów!
Pięć martwych krów
Po rozpoczęciu śledztwa władze hrabstwa Madison odkryły, że to piąty taki przypadek w okolicy. Okazało się, że w granicznych hrabstwach Brazos i Robertson również znajdowano martwe krowy, pochodzące z różnych stad i różnych pastwisk.
Inne krowy znaleziono w tym samym stanie, leżące na boku z odsłoniętą stroną twarzy przeciętą wzdłuż linii szczęki i ponownie całkowicie usuniętym językiem – podano w komunikacie biura szeryfa hrabstwa Madison.
Dwóm krowom usunięto genitalia i odbyt. Cięcia w tych miejscach były tak samo okrągłe i "precyzyjne" jak w przypadku krów z odciętymi językami. We wszystkich przypadkach przy zwierzętach nie znaleziono żadnych śladów walki.
Powtórka historii sprzed 50 lat?
Podobne rzeczy wydarzyły się w latach 70. XX wieku - i to na masową skalę. Wówczas znaleziono tysiące sztuk bydła z usuniętymi organami, a w ich pobliżu nie było żadnych śladów walki.
Przeprowadzono wiele dochodzeń, ale żadne nie przyniosły odpowiedzi na pytanie kto i dlaczego zabija zwierzęta, a następnie wycina ich organy. W 1980 roku FBI zamknęło śledztwo i przypisało nieoczekiwane zgony "zwykłym drapieżnikom".
Z kolei w 2019 r. w Oregonie znaleziono byka z odciętym językiem i usuniętymi narządami płciowymi. Ze zwierzęcia spuszczono całą krew. Wśród ludzi zaczęły się pojawiać teorie spiskowe. Niektórzy spekulowali, że to robaki padlinożerne, a inni że to ludzie, którym zależy na tym, aby farmerzy ponieśli straty.
Innego zdania jest Colby Marshall, wiceprezes Silvies Valley Ranch i zarazem właściciel pięciu byków w Seneca w stanie Oregon. Jak powiedział Associated Press - jego zdaniem to forma jakiegoś kultu.
Utrata zdrowego zwierzęcia jest dziwactwem. Utrata pięciu zdrowych zwierząt w podobnym wieku...to nie mieści się w granicach normalności - powiedział.