Z najnowszego raportu szefa poszukiwań Malaysia Airlines Flight MH370 wynika, że akcja może być wznowiona. Najnowsze modele, opracowane przez profesor Charitha Pattiaratc, oceanografa z University of Western Australia, wskazują miejsce, gdzie może się znajdować wrak.
Peter Foley, który kierował poszukiwaniem z ramienia australijskiego rządu, przekazał, że zgadza się z symulacją prof. Pattiaratca. W związku z tym Foley otwarcie popiera wznowienie poszukiwań po latach.
Analiza dryfów oceanicznych i przegląd zmienionej trasy lotu wykazały, gdzie mógł spaść samolot. Zgodnie z tymi danymi boeing prawdopodobnie spadł około 1200 mil na zachód od Cape Leeuwin w Australii Zachodniej. Malezja wyrazi zgodę na wznowienie poszukiwań, gdy pojawią się niezbite dowody na to, że wrak faktycznie może być w tej okolicy.
Czytaj także: Kot nie miał litości. Znany piłkarz trafił na OIOM
Od czasu tragedii, która miała miejsce w 2014 roku, udało znaleźć się 33 kawałki, które najprawdopodobniej są częściami zaginionego boeinga. Ostatnie wyłowiono w sierpniu 2020. Eksperci w oficjalnym raporcie stwierdzili, że uszkodzenie wskazywało, że element oderwał się od samolotu podczas niekontrolowanego, szybkiego nurkowania. Przeczyłoby to teorii o umyślnym spowodowaniu tragedii przez pilota.
Samolot, który wystartował do Pekinu z Kuala Lumpur w Malezji, w tajemniczy sposób zmienił kurs i leciał na południe. Kontynuował kurs, póki nie skończyło mu się paliwo. Gdzie spadł? Nie wiadomo. Największa akcja poszukiwawcza w historii lotnictwa trwała ponad 3 lata. Rodziny nigdy nie dowiedziały się, dlaczego ich bliscy zginęli ani gdzie. Nie mieli też szansy na ich pochówek.