Źródłem koronawirusa może być opuszczona kopalnia miedzi w dystrykcie Tongguan w południowo-zachodniej prowincji Junnan w Chinach. Jak donosi "Wall Street Journal" w 2012 roku sześciu górników nagle zapadło na chorobę bardzo przypominającą zapalenie płuc i trzech z nich niestety zmarło.
Koronawirus rozwinął się w kopalni miedzi?
O zbadanie tego przypadku zostali poproszeni eksperci z Wuhan Institute of Virology. Po pobraniu próbek od nietoperzy zamieszkujących kopalnię odkryli nowe koronawirusy. Powróciły teorie, że pandemia rozpoczęła się właśnie w laboratorium w Wuhan.
Czytaj także: Koronawirus w Polsce. Prawie 100 ofiar śmiertelnych
Już w grudniu 2020 r. BBC wysłało na miejsce zespół reporterów w celu dokładnego zbadania sprawy, ale zostali zmuszeni do zawrócenia. W lutym eksperci z WHO zwrócili się o pomoc i dostęp do kopalni, aby móc przebadać tamtejsze nietoperze. Niestety im także nie udało się wejść do środka.
Okoliczni mieszkańcy mieli rzekomo dostać zakaz rozmawiania na temat kopalni z ludźmi z zewnątrz. Do kopalni miał się dostać jeden z dziennikarzy "Wall Street Journal" ale później został zatrzymany przez policję. Funkcjonariusze przesłuchiwali go przez pięć godzin i wykasowała zdjęcie wejścia do kopalni z jego telefonu.
Światowa Organizacja Zdrowia po wizycie w Wuhan i dokładnym zbadaniu sprawy orzekła, że teoria o laboratorium jest "skrajnie mało prawdopodobną". O wiele więcej uwagi poświecili innym tezom, jakoby koronawirus miał się rozwinąć naturalnie - z nietoperzy przejść na inne zwierzęta, a później na ludzi.
Część naukowców chce nowego, niezależnego śledztwa, które odpowie na pytanie, która wersja jest prawdziwa. Apelują o to eksperci m.in. z USA, Kanady, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.