Zgodnie z zapowiedziami Kremla w ramach "częściowej mobilizacji" na front w Ukrainie ma pojechać 300 tys. nowych żołnierzy. Reakcja Rosjan na mobilizację była jednak inna, niż oczekiwałby Władimir Putin - wielu mężczyzn postanowiło wyjechać z kraju.
Przekonać mężczyzn do pozostania w ojczyźnie i udziału w wojnie mają... blogerki. - Mówi się im, żeby kłamały. Służby żądają od blogerek, żeby publikowały treści korzystne dla Putina. Wiedzą, że one docierają do młodych kobiet i ich chłopaków - mówi w rozmowie z "The Sun" Oleksandra Matviichuk, która jest szefową Centrum Wolności Obywatelskich w Ukrainie.
Katrina Isaea, jedna z blogerek promujących mobilizację, trzyma w dłoni paczkę cukierków, z której wyciąga jednego i mówi: "Jeśli wezmę jeden procent z tej paczki, nadal mam całą paczkę. Nikt nie mówi o mobilizacji, jeśli chodzi o statystyki. Spójrzmy na kryteria, to tylko jeden procent" - podkreśla.
Wszystkie blogerki posługują się tą samą narracją - że zmobilizowany zostanie tylko jeden procent mężczyzn. Wiemy przecież jednak, że Putin poświęci tylu mężczyzn, ilu będzie trzeba. Ale Ukraina nie zostanie pokonana. Wykorzystywanie [w propagandzie] młodych ludzi obrazuje brak moralności - komentuje Oleksandra Matviichuk.
Czytaj także: Alosza Awdiejew szczerze o Rosjanach. "To nie jest bunt"
Facebook, Instagram i TikTok. Rosja obchodzi zakazy
Przypomnijmy, że Władimir Putin zakazał korzystania z Facebooka i Instagrama w Rosji po tym, jak Meta - firma zarządzająca tymi platformami - zakazała głosić propagandowych rosyjskich treści. Zakazany jest także TikTok. Wszystkie zakazy są jednak sprytnie obchodzone przez samych Rosjan, którzy korzystają z wirtualnej sieci prywatnej (VPN).
Raport amerykańskiego wywiadu wykazał, że rosyjska machina propagandowa dotarła do 126 milionów osób na Facebooku, wygenerowała 10,4 miliona tweetów i dotarła do ponad 20 milionów użytkowników Instagrama.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.