W piątek przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa stawił się Jarosław Kaczyński. Obrady toczyły się w burzliwej atmosferze. Zaczęło się od spięcia o treść przyrzeczenia, którego prezes PiS nie chciał złożyć w pełnym brzmieniu.
Przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego cieszyło się ogromnym zainteresowaniem mediów. Na miejscu zjawili się dziennikarze i reporterzy, którzy od pierwszych chwil na sali oblegali jego osobę.
W trakcie przesłuchania kilka razy doszło do słownych utarczek. Kaczyński wyraźnie zirytował się, gdy przewodnicząca komisji Magdalena Sroka, przerwała jego monolog. - Jestem najstarszy w tym gronie, pełniłem najwyższe funkcje i w związku z tym mogę was pouczać - powiedział Kaczyński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To nie była jednak taktyka prezesa PiS na przesłuchanie. Jak dowiedziała się dziennikarka TVN Arleta Zalewska, Kaczyński nie pojawił się na komisji z "marszu". 74-latek solidnie przygotował się do tego spotkania.
Jarosław Kaczyński usłyszał, że ma iść tam z dobrym nastawieniem. Nie dać się sprowokować, nie dać się wyprowadzić z równowagi. Miał powiedziane, że ma dbać o mimikę twarzy, że ma się często uśmiechać - przekazała dziennikarka Arleta Zalewska.
Taktyka Kaczyńskiego na przesłuchanie
Kaczyński jak mantra powtarzał, że Pegasus był wykorzystywany do walki z przestępcami. Przypomnijmy, że komisja ds. Pegasusa została powołana, by zbadać nieprawidłowości, do których miało dojść za rządów Zjednoczonej Prawicy. Pegasus to izraelskie oprogramowanie pozwalające na szpiegowanie na odległość urządzeń elektronicznych.
Nieoficjalna lista nazwisk podsłuchiwanych jest długa i są na niej w większości posłowie PO. Krzysztof Brejza miał być inwigilowany aż 33 razy przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.