PiS obawia się frekwencyjnej klapy na marszu w obronie mediów publicznych?
W czwartek 11 stycznia w Warszawie ma się odbyć marsz w obronie mediów publicznych. Za organizację odpowiada Prawo i Sprawiedliwość, ale okazuje się, że z frekwencją mogą być problemy. Politycy i działacze PiS rzekomo mają obawy, że zaliczą klapę. W związku z tym robią wszystko, by do tego nie doszło. Onet dotarł do informacji, jak mają wyglądać przygotowania do pikiety.
Z informacji portalu wynika, że są takie obszary, w których ludzie "mają być wręcz przymuszani do wyjazdu". - Są miejsca, w których prowadzony jest werbunek 'ochotników' na wyjazd. NSZZ 'Solidarność' rozesłało do lubelskich urzędów maile, w którym tłumaczą, jak wystawić fakturę na PiS za dojazd do Warszawy - czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: "Koniec zabawy". Roman Giertych pisze o ruchach PiS
Samorządowiec zamieścił niepokojący wpis
Radny powiatu kraśnickiego i szef klubu radnych PSL Andrzej Maj zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym żąda od władz powiatu stosownych wyjaśnień.
Według moich rozmówców urzędnicy starostwa oraz podległych mu jednostek mają otrzymywać od swoich przełożonych, związanych z PiS, polecenia służbowe dotyczące udziału w tym wydarzeniu. Jeżeli to prawda, to pytam czy tak ma wyglądać protest "wolnych" Polaków? PiS zniewolił ludzi przez ostatnie 8 lat i dalej próbuje to robić… Na szczęście to już historia. Miejmy nadzieję, że podobnie jak stało się to na szczeblu krajowym, powiat kraśnicki wkrótce uwolni się od PiS - napisał.
Na jego słowa zareagował starosta Paweł Kurdel. - Informuję, że pracownicy Starostwa Powiatowego w Kraśniku, jak również jednostek organizacyjnych powiatu nie otrzymali polecenia służbowego wyjazdu na organizowany 11 stycznia br. "Marsz Wolnych Polaków" do Warszawy - odniósł się do słów Maja.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.