Jarosław Kaczyński rozpoczął swoją trasę po Polsce od 38-tysięcznego miasta Sochaczew na Mazowszu. Jak wskazuje "NaTemat", miejscowość uznawana jest za "bastion PiS". Ugrupowanie zawdzięcza swoją popularność tutaj m.in. aktywnemu w tym mieście posłowi Maciejowi Małeckiemu. Tym razem jednak prezes partii rządzącej nie końca odczuł przychylność wyborców.
Protesty w Sochaczewie
Spotkanie z mieszkańcami zaplanowano na godzinę 18:00 w hotelu Chopin Business & Spa. Już przed tą godziną pod budynkiem zaczęli zbierać się ludzie, bynajmniej nie fani Kaczyńskiego. Mieszkańcy przynieśli ze sobą megafony i banery, pokazujące, co myślą o wicepremierze.
"Pasożyty, szkodniki", "PiS = drożyzna", "Przecz z kaczorem dyktatorem" - to tylko kilka z haseł, które można było wyczytać na transparentach. Na widok auta prezesa PiS zbliżającego się do hotelu zgromadzeni zaczęli wykrzykiwać hasło "Tchórze, wyjdźcie do ludzi!", a także ostrzeżenia "Będziesz siedział!".
Demonstranci poruszyli również temat budowy Centralnego Punktu Komunikacyjnego. Wielkie lotnisko ma powstać w Baranowie, a okoliczni mieszkańcy są przeciwni sprzedaży swoich działek państwu za niewielkie kwoty. "Nie dla wywłaszczeń pod CPK" - brzmiał tekst na jednym z banerów, przyniesionych przez mieszkańców na manifestację.
Protestujący chcieli rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim, jednak ostatecznie się jej nie doczekali. Demonstranci nie mieli szansy wejścia do sali konferencyjnej, w której trwało spotkanie z przychylnymi obecnemu rządowi sochaczewianami. W hotelu spotkanie przebiegło w spokojnej atmosferze.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.