Od lat w stolicy polskich Tatr w sylwestrową noc odbywała się impreza organizowana przez Telewizję Polską. W tym roku było inaczej. Na Górnej Równi Krupowej zorganizowano kameralną imprezę folkową.
Początek wydarzenia relacjonował na Facebooku "Tygodnik Podhalański". Już pierwsze sekundy zwiastowały, że tegoroczna impreza będzie zupełnie inna niż te, które obserwowaliśmy w poprzednich latach. Taneczne rytmy zostały zastąpione przez folkowy repertuar. Jak słyszymy na nagraniu, na scenie pojawiły się zespoły regionalne, po których wystąpił zespół Future Folk.
Uwagę przyciąga również to, co działo się pod sceną. Początkowo zainteresowanie koncertem było niewielkie, przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę to, co działo się przed imprezami w Chorzowie czy Toruniu. Jednakże z czasem teren pod sceną zaczął się stopniowo zapełniać. Tak czy siak - na tłumy nie było co liczyć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wśród internautów komentujących nagranie zdania są podzielone. Niektórzy gorzko podsumowują imprezę, pisząc o "dramacie" i "porażce".
Ale tłumy - ironizuje jeden z komentujących.
Jednak - sądząc po komentarzach - to, co rozczarowuje turystów i widzów, cieszy niektórych mieszkańców miasta, zmęczonych corocznym hałasem i tłumem.
Sylwester pod Tatrami "klapą"?
Pierwsze sceptyczne komentarze pojawiły się jeszcze zanim rozpoczęto imprezę. Niektórzy wieszczyli, że zainteresowanie będzie niewielkie.
Raczej wróżę porażkę. Te "sylwestry marzeń" to nigdy nie było nic dobrego dla miasta, ale przyciągały sporo widzów. Wiadomo, że to nie będzie poziom, jaki zapewniała telewizja — powiedziała Onetowi mieszkanka Zakopanego.
Folkowy sylwester to pomysł nowego burmistrza miasta.
Trzeba zmienić wizerunek Zakopanego. Nie będzie rządów Leszka Doruli w Zakopanem, nie ma Jacka Kurskiego w TVP, więc i nie będzie "Sylwestra Marzeń" - mówił Łukasz Filipowicz w RMF FM.