Zgłoszenie do słowackiego odpowiednika GOPR wpłynęło w czwartkowe popołudnie, 27 października. Dwie młode turystki z Czech utknęły wraz ze swoimi psami w Soliskowym Żlebie. Nie potrzebowały medycznej pomocy, były jedynie wyczerpane, a Beagel i Malamut, które towarzyszyły im w wyprawie, nie były w stanie zejść z wysokości 1900 metrów.
To kolejny przykład nieodpowiedzialnego zachowania na szlaku, który odnotowują ratownicy górscy po obu stronach Tatr. Na swoich stronach internetowych przedstawiciele Horskiej Zachrannej Służby apelują do turystów i turystek wychodzących w Wysokie Tatry o rozwagę.
Górska służba ratownicza odnotowała w ostatnim czasie kilka interwencji, które łączy nieznajomość terenu, brak informacji o planowanej trasie czy poruszanie się bez górskiego przewodnika - informują słowaccy ratownicy górscy.
Czytaj także: Dramat w Tatrach. Polak runął w przepaść
Do tego dochodzi brak specjalistycznego wyposażenia, niewielkie doświadczenie turystek i turystów oraz przecenianie swoich możliwości.
Prosimy wszystkich odwiedzających, aby nie lekceważyli wysokogórskiego terenu, nie oddalali się od szlaków turystycznych i postępowali zgodnie z instrukcjami i zaleceniami HZS - apelują ratownicy z Horskiej Zachrannej Służby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Turystkom i ich psom nic się nie stało, zostały ewakuowanie helikopterem bez żadnych obrażeń do Popradu. Stamtąd samochodem przewieziono je do Starego Smokowca, skąd kobiety i towarzyszące im psy na własną rękę wróciły do wynajmowanego hotelu.
Czytaj także: Który szczyt jest wyższy? Tylko mistrz uniknie pomyłki