Zdjęcie komunikatu obiegło w piątek media społecznościowe. Z ogłoszenia wynika, że każda minuta spóźnienia będzie oznaczała przymus zostania na stanowisku przez dodatkowe 10 minut.
Jeśli przyjedziesz o 10:02, będziesz musiał zostać dodatkowe 20 minut do 18:20 – czytamy w ogłoszeniu.
"Najgorsze miejsce w jakim kiedykolwiek pracowałem". Zdjęcie obiegło sieć
Post na Reddicie szybko obiegł sieć, zbierając ponad 70 tys. polubień w ciągu kilkudziesięciu godzin. Autor zdjęcia opatrzył je bardzo wymownym podpisem.
Pozdrowienia dla najgorszego miejsca, w jakim kiedykolwiek pracowałem (oczywiście obowiązuje tu płaca minimalna) – napisał.
Na pracodawcę wylała się w mediach społecznościowych fala oburzenia. Internauci podkreślili, że nowa zasada nie jest w porządku w stosunku do pracowników. Część komentujących miała także wątpliwości, czy takie praktyki są zgodne z prawem.
Jeżeli ktoś chce stracić pracowników, to jest to najlepszy sposób – napisała jedna z osób.
Szef kazał pracownikom odpracowywać spóźnienia. Internauci krytykują pomysł
Pod wpisem nie zabrakło także żartobliwych komentarzy. Pewien użytkownik zaczął zastanawiać się, czy zasada działa też w drugą stronę.
Jeżeli przyjdziesz o 9:58 to możesz wyjść o 17:40? – zapytał.
Inna osoba poradziła, że przepis można łatwo wykorzystać.
Spóźnij się godzinę do pracy i zmuś ich, aby przestrzegali tej zasady. W ten sposób możesz łatwo wyrobić nadgodziny – napisała.
Obejrzyj także: Urlopy tacierzyńskie. Ojcowie dostaną 9 tygodni wolnego?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.