Monika Maluśka jest ratowniczką medyczną w Grodzisku Wielkopolskim. W ostatnią niedzielę zamieściła w mediach społecznościowych dramatyczny apel o noszenie maseczek. "Załóż tą maseczkę (byle poprawnie - na usta i nos!) i daj szanse na zdrowie innym, jeśli swoje własne masz w głębokim poważaniu.." - apeluje ratowniczka.
Czytaj także: Pasażerowie nie wytrzymali. Dantejskie sceny w Warszawie
Pani Monika oprócz poruszającego wpisu zamieściła również swoje zdjęcia, na których widać zaczerwienioną i odciśniętą skórę od noszenia maseczek.
Tak się wygląda po kilku godzinach wyjazdu do pacjenta covidowego. Zaczerwieniona, poodciskana skóra, suche usta bo o łyku wody możesz zapomnieć... Tobie jeszcze ciężko założyć na twarz zwykłą maseczkę idąc na zakupy ?! Takie to dla Ciebie uwłaczające?! - pisze pani Monika.
Jak podaje "Dziennik Zachodni" dziennikarze gazety skontaktowali się z panią Moniką i zapytali, dlaczego ratowniczka zdecydowała się zamieścić tak dramatyczny wpis.
Ten apel to już wręcz akt desperacji i wyraz bezsilności wobec tego, jak bezmyślni stali się ludzie w obecnej sytuacji. Nie mogę zrozumieć, co się stało ze społeczeństwem, dlaczego przez ludzi przemawia taka lekkomyślność. Czy przestali liczyć się ze zdrowiem swoim i swoich bliskich? - mówi pani Monika
Pani Monika opowiada, że jako ratownik medyczny widziała już wiele dramatów ludzkich. "W obecnym czasie społeczeństwo powinno się zmobilizować i robić wszystko, aby jak najbardziej zahamować rozprzestrzenianie się wirusa" - apeluje ratowniczka.
Ratowniczka z Grodziska Wielkopolskiego podkreśla, że szpitale w Polsce nie są przygotowane na tak duże obciążenie zakażonymi koronawirusem.
Nie chcemy dopuścić do sytuacji, gdzie będzie trzeba wybrać, kto znajdzie się pod opieką w szpitalu, a kogo ta pomoc nie obejmie. Ludzie muszą się opamiętać. My medycy, mamy dość, dość ludzkiej bezczelności, dość wysłuchiwania, że to nasza praca i mamy nie narzekać, tylko robić, co do nas należy - mówi w wywiadzie z "Dziennikiem Zachodnim" pani Monika.
Oddana swojej pracy ratowniczka medyczna tłumaczy, z jakimi trudnościami codziennie muszą zmagać się pracownicy służby zdrowia.
Zapraszam do założenia kombinezonu ochronnego, czterech par rękawiczek ochronnych, owinięcia się ciasno taśma, założenia naszych masek, które pozostawiają takie właśnie ślady na twarzy, gogli które parują i ledwo co człowiek widzi. Wszystko wtedy boli, piecze, swędzi. Chce się pić, a napić się nie można, chce się załatwić potrzebę fizjologiczna, ale też nie da rady i tak przez kilka, kilkanaście godzin. A gdy ściągnie się całe to opancerzenie, to już nie ma siły na nic, nawet ten łyk wody, o którym tak się marzyło.. Więc niech ludzie pomyślą o tym, kiedy następnym razem będą narzekać, że na 15-minutowe zakupy mają zasłonić usta i nos - opowiada pani Monika.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.