Od 17 czerwca w Polsce obowiązują przepisy, na mocy których kierowcami taksówek mogą zostać tylko kierowcy posiadający polskie prawo jazdy. Resort infrastruktury tłumaczył konieczność wprowadzenia zmian, potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa pasażerów i uniemożliwienie świadczenia usług przewozowych osobom, które nie posiadają do tego odpowiednich uprawnień.
Przeciw zmianom, jeszcze przed ich wprowadzeniem, protestowali przewoźnicy, którzy podkreślali, że nowe przepisy uderzą w pasażerów, bo ograniczenie liczby kierowców wpłynie na czas oczekiwania na taksówkę i cenę świadczonych usług. Cytowana przez "Gazetą Wyborczą" Agnieszka Ciesek z Freenow przekazała, że po zmianie przepisów zablokowano niemal "15 procent aktywnych kierowców".
Ciesek zwróciła uwagę, że mniejsza liczba kierowców przełożyła się w sposób bezpośrednio na wzrost stawek, które poszły do góry o ok. 20 proc. Dodała, że planuje je "kompensować zniżkami od Freenow, aby cena przejazdu była przystępna dla pasażera, a pełna stawka atrakcyjna dla kierowców".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znacznie więcej kierowców straciło możliwość pracy w Uber Polska. Tu zablokowano możliwość pracy aż 30 proc. kierowców. Jak przekazała rzeczniczka firmy Iwona Kruk w rozmowie z "Wyborczą", zmiany wpłynęły na 20-procentowy wzrost cen i wydłużenie się czasu oczekiwania nawet o 60 proc.
Kruk zwróciła uwagę, że poważniejszy problem może pojawić się po wakacjach, kiedy wzrośnie zapotrzebowanie na usługi taksówkarskie.
Problemy zgłaszane przez Ubera i Freenow pokrywają się z doświadczeniami pasażerów tych firm. Cytowana przez "Gazetę Wyborczą" Natalia w ostatnim czasie na własnej skórze odczuła wzrost cen za kurs. O ile wcześniej płaciła nie więcej niż 45 zł za kurs z centrum Gdańska na lotnisko, o tyle ostatnio za ten sam kurs zapłaciła 79 zł.
Podzieliła się też doświadczeniem z innego kursu, który odbywała nocą. Przyznała, że taksówka przyjechała dość szybko. Od kierowcy usłyszała, że "miała ogromne szczęście", bo akurat kończył kurs w okolicy. "Gdyby nie to, to by sobie pani poczekała. Sorry Winnetou, ale biznes to biznes, rynek klienta to już przeszłość. Teraz rządzą kierowcy" - powiedział jej kierowca.