Walki w Strefie Gazy znów rozgorzały z pełną mocą, choć po tygodniowym rozejmie między Izraelem i Palestyńczykami wydawało się, że jest szansa na pokój. Terroryści zaatakowali jednak cywilów w Jerozolimie, a władze w Tel Awiwie nie chciały dłużej odkładać pacyfikacji terenów zajmowanych przez hamasowców. Wojna trwa.
I choć Hamas zarzekał się, że rzuci Izrael na kolana i pokona swojego odwiecznego wroga, wydaje się, że była to tylko propaganda grupy terrorystycznej. Siły Obronne Izraela krok po kroku zdobywają tereny w Strefie Gazy, pacyfikując i wyłapując bojowników walczących w imię terroru. I uwalniając cywilów od zagrożenia, jakie niesie Hamas.
Dla islamistów nie ma znaczenia, jakimi środkami prowadzą swoją walkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żołnierze IDF zaprezentowali nagranie ze strefy walk. Oto schwytali kilkudziesięciu Palestyńczyków, którzy są podejrzewani o przynależność do Hamasu. Wszystkich usadzili w kucki na środku jednej z ulic, a dla bezpieczeństwa rozebrali do samej bielizny. W takim stroju trudniej ukryć broń, nie można też zbyt daleko uciec niepostrzeżenie.
Teraz krewkimi hamasowcami zajmie się Szin Bet, czyli izraelska służba bezpieczeństwa.
Jej agenci po atakach z 7 października mają ręce pełne roboty, choć powinni tym atakom zapobiec. Dotąd Szin Bet (znany też jako Szabak) działał na terenach Palestyny i starał się infiltrować środowisko terrorystów, by w porę ostrzec Izrael przed planowanymi zamachami, albo zapobiec im jeszcze na etapie planowania.
Jak się okazało, Hamas oszukał izraelskie służby w sposób mistrzowski.
Palestyńczycy grzecznie siedzą więc na ulicy jednego ze zniszczonych miast - widać na filmie efekty nalotów i trwających już dwa miesiące walk - i żaden nie jest już tak agresywny i bohaterski, jak to miało miejsce podczas uderzenia na Izrael. Wówczas komanda terrorystów bez litości mordowały cywilów, nie dając im szans na przeżycie.
Według ONZ w walkach od 7 października zginęło ponad 15 500 Palestyńczyków i ponad 1200 Izraelczyków. IDF podała z kolei, że w walkach zginęło 401 izraelskich żołnierzy, ale tylko 75 podczas ofensywy lądowej w Strefie Gazy. Pozostali ponieśli śmierć w trakcie ataku terrorystów 7 października. Ten dzień zmienił wszystko.
Wojna trwa, leje się krew, a giną w większości cywile. Przywódcy Hamasu są bezpieczni gdzieś w krajach Bliskiego Wschodu, pławią się w luksusie i wydają polecenia bojownikom. A Izrael nie zamierza odpuszczać i obiecuje całkowitą likwidację organizacji, która zaatakowała ich kraj. Oko za oko, ząb za ząb.
W takich warunkach nie ma na razie żadnych szans na pokój.