Życiem brytyjskiej rodziny królewskiej publika interesuje się od lat. Nic więc dziwnego, że serial "The Crown" cieszy się na Netfliksie tak ogromną popularnością. Na czwarty sezon twórcy kazali jednak widzom trochę poczekać.
Czytaj także: Znany dziennikarz sportowy zadrwił z Jacka Sasina. Zadał krótkie pytanie na Twitterze
To wyjątkowy sezon przede wszystkim dlatego, że wielu czekało na pojawienie się księżniczki Diany. W rolę ikony wcieli się Emma Corrin. Jak młoda aktorka poradzi sobie z presją wywartą nie tylko przez publikę, ale i przez producentów? Zobaczymy na Netfliksie.
Ani wypadek księżny Diany, ani zdrada księcia Karola nie są tajemnicą. Mimo wszystko zekranizowanie rodzinnego dramatu rodziny królewskiej przez Netflix w wielu budzi niemałe oburzenie. Szczególnie na samym dworze.
Niektórzy z najbliższych współpracowników księcia oskarżają streamingowego giganta o wykorzystywanie bolesnych przejść rodziny królewskiej dla zysku oraz prezentowanie fikcji jako faktu - pisze Daily Mail.
Pierwsze trzy sezony serialu Netfliksa również nie spotkały się z większą aprobatą dworu. Media relacjonowały, że królowa widziała "The Crown", jednak wątpliwości budziło dojście do momentu, gdy na ekranie pojawi się historia Diany i Karola.
Warto też wspomnieć, że Harry i Meghan podpisali umowę z Netfliksem na produkcję filmów dokumentalnych. To również budzi w rodzinie królewskiej niepokój. Sama Meghan śmiała się jakiś czas temu, że gdy dojdzie do sezonu, w którym pojawi się ona, to sama chciałaby zagrać swoją rolę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.