Lech Wałęsa nie udał się do Wielkiej Brytanii w pojedynkę. Legendzie "Solidarności" poza żoną Danutą towarzyszyła cała świta, w tym między innymi Krzysztof Litwiński, ówczesny tłumacz przysięgły Wałęsy. Oficjalna wizyta prezydenta Polski u Elżbiety II odbyła się w 1991 roku.
Przeczytaj także: Król Karol III ma córkę? Plotki się niosą
Królowa Elżbieta nie żyje. Tak wyglądało jej spotkanie z Lechem Wałęsą
Krzysztof Litwiński podzielił się swoimi wspomnieniami z wizyty u królowej Elżbiety z portalem Super Express. Tłumacz przysięgły przyznawał, że mimo upływu lat wciąż dokładnie pamięta spotkanie Danuty i Lecha Wałęsów oraz ich świty z brytyjską monarchinią.
Pamiętam wszystko minuta po minucie, to było tak magiczne, niezwykłe doświadczenie, że nie sposób zapomnieć. Jechałem z królową Elżbietą i prezydentem Wałęsą w karocy do zamku w Windsorze – relacjonował Krzysztof Litwiński w rozmowie z portalem Super Express.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Odlot Violi Kołakowskiej. "Przecież ona już dawno nie żyła"
Lech Wałęsa i królowa Elżbieta jechali do zamku w Windsorze nie bez powodu. To właśnie tam odbyło się przyjęcie, które brytyjska monarchini wyprawiła na cześć prezydenta Polski. Krzysztof Litwiński znalazł się pod ogromnym wrażeniem nie tylko manier i gościnności gospodyni, lecz także jej wyglądu.
Włosy perfekcyjnie ułożone, pachnąca, z delikatnym makijażem, idealnie dobraną biżuterią. A potem już na zamku, za każdym razem była w innej sukni. Te oficjalne stroje, z orderami i klejnotami koronnymi dodawały jej splendoru, ale i bez tego miała w sobie wrodzony, autentyczny majestat – zachwycał się Krzysztof Litwiński w rozmowie z Super Expressem.
Przeczytaj także: Pojawiło się na niebie po śmierci królowej. Brytyjczycy mówią o znaku
Krzysztof Litwiński uważa, że królowa Elżbieta była wręcz stworzona do roli monarchini imperium. Według tłumacza przysięgłego zbudzała szacunek do tego stopnia, że nawet gdy milczała, otoczenie pozostawało pod jej wrażeniem.
Widać było, że ma świadomość, że jest królową imperium. Mam wrażenie, że każdą komórką ciała to czuła i inni też tak ją odbierali. Wzbudzała szacunek przez samo to, że była. Już nic nie musiała mówić. Każdy czuł, że ona jest centralnym i najważniejszym ośrodkiem – opowiadał Krzysztof Litwiński.
- Ale jednocześnie Elżbieta umiała żartować, była bardzo uprzejma. Gdy jechaliśmy tą karocą we troje, rozmawiała z nami uśmiechnięta. To była swobodna rozmowa na mało ważne tematy, taki small talk. Ale Elżbieta nawet na sekundę nie wyszła ze swojej roli królowej - podkreślił
To był perfekcyjnie zorganizowany teatr. Elżbieta II i jej otoczenie trzymali fason w każdych okolicznościach - skwitował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.