Parada Zwycięstwa, która jest głównym propagandowym wydarzeniem w Rosji trwała w tym roku zaledwie 40 minut, co oznacza, że była krótsza niż w poprzednich latach. Odwołana została też część lotnicza.
Propagandowa parada w Moskwie
Władimir Putin zaprosił na wydarzenie polityków z zaprzyjaźnionych państw, ale pojawili się tylko przywódcy Białorusi, Kirgistanu, Kazachstanu, Turkmenistanu i Uzbekistanu oraz premier Armenii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjski przywódca zwrócił się też z tradycyjną propagandową mową, grzmiąc, że "Zachód chce zobaczyć upadek Rosji", a cywilizacja dziś "znów znalazła się w decydującym punkcie zwrotnym". - Rozpętała się przeciwko nam prawdziwa wojna - mówił.
Czytaj także: Próbują uciec z Ukrainy. Boją się dwóch rzeczy
Tylko jeden czołg na paradzie w Moskwie
Propaganda wylicza, że na Placu Czerwonym pojawiło się ponad 8 tys. żołnierzy i 530 uczestników wojny w Ukrainie. Najwięcej było kursantów rosyjskich szkół wojskowych. Wiele pytań wzbudził jednak sprzęt, który pojawił się na paradzie.
Na defiladzie pojawiły się transportery opancerzone i samochody wojskowe, ale żadnej techniki, którą tradycyjnie chwali się Kreml na takich wydarzeniach. "Najpotężniejszym" sprzętem był historyczny czołg modelu T-34, który wykorzystywano jeszcze podczas II wojny światowej.
T-34 produkowany w Ukrainie
I na to od razu zwrócili uwagę Ukraińcy. Te jednostki były bowiem produkowane... w ich kraju. Projekty stworzono w Charkowskiej Fabryce Parowozów im. Kominternu i te pojazdy były podstawą uzbrojenia radzieckich sił pancernych w latach 1941–1945.
Propagandyści od razu się zaczęli tłumaczyć, dlaczego tak mało sprzętu pojawiło się na Placu Czerwonym. Zapewniają, że tak się dzieje dlatego, że "nowoczesne pojazdy są na pierwszej linii walk w Ukrainie".
Najgorszym rozwiązaniem byłoby przejechanie przez Plac Czerwony tym, co jest dziś potrzebne na froncie, gdzie nasi bojownicy codziennie czekają na ukraińską "ofensywę". Co więcej, mieliśmy dość imponujących parad. Będzie więcej - ale po zwycięstwie - piszą na Telegramie.