Taka sytuacja ma miejsce po raz kolejny. Władimir Putin występuje publicznie, ale wszyscy nie skupiają się na jego słowach, tylko na tym, jak wygląda i jak się zachowuje. Zdarzało mu się już okazywać publicznie słabości, miał problemy z nogą czy ręką. A teraz ludzie zwracają uwagę, że dziwnie wyglądają jego policzki.
Zupełnie tak, jakby przeszedł niezbyt udaną operację plastyczną.
Czy to efekt działalności lekarzy? A może prezydenta Rosji coś pogryzło, zresztą po raz kolejny? Rosjanie tego nie wiedzą, ale wszyscy nie przestają spekulować. Wydaje się, że to nie Putin, a jego dubler. Być może przygotowany do roli tak szybko, że ślady po zabiegach nie zdążyły zniknąć. To dziwne. Prezydent raz je ma, a potem znów nie ma.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I to właśnie świadczy o tym, zdaniem części komentatorów, że władca Rosji korzysta z sobowtórów. Nawet nie jednego, a od razu kilku. Dlaczego? By móc zarządzać krajem, odwiedzać żołnierzy na froncie, odbywać w Moskwie narady i przy okazji podróżować do swoich sojuszników. A jeszcze trzeba przecież prowadzić kampanię wyborczą...
Jeden człowiek, zwłaszcza schorowany i paranoicznie obawiający się zamachu na swoje życie, by nie podołał. Ale już z pomocą dublerów, których odpowiednio przygotowano? Cóż, wówczas każde karkołomne zadanie wydaje się pestką. Zwłaszcza, gdy dublerów da się kontrolować i trzymać krótko, by żaden nie poczuł się zbyt pewnie.
Tylko co z tymi policzkami Władimira Putina albo jego zmiennika?
Kreml od lat wyśmiewa pogłoski, by Władimir Putin korzystał z dublerów. Ale fakty temu przeczą. Eksperci są zdania, że Putin od początku inwazji ukrywa się w swojej rezydencji i że wystąpił na żywo raptem kilka razy. Wszelkie inne aktywności to robota jego zmienników. A tych ma być nawet dwóch albo i trzech.
Zdecydowałem, że tylko jedna osoba może wyglądać jak ja i mówić moim głosem. I tą osobą będę ja - mówił z przekonaniem Władimir Putin.
Udmurt, Bankietowy, Dyplomata - tak zostali nazwani przez media dublerzy Władimira Putina. Coś jest na rzeczy, bo latem prezydent Rosji był niemal jednocześnie w kraju i w okupowanym Mariupolu. Poza tym ponoć poważnie choruje, co było widać od lat. A czasami jest jakby naładowany energią, innym razem znów wyczerpany i bierny.
No i te policzki, szczegóły anatomiczne twarzy - na co uwagę zwracają eksperci - oraz wiele detali, które układają się w obraz człowieka ukrywającego się przed światem. Nic w tym dziwnego, na miejscu prezydenta Rosji już nigdy ze swojej nory byśmy nie wyleźli.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.