O sprawie szeroko rozpisują się zagraniczne media. Temat podejmuje między innymi amerykańska gazeta "The Charlotte Observer". Szczegóły zgonu dziecka jeżą włos na głowie.
Okazuje się, że 18 maja bieżącego roku 24-latka wściekła się na swoje dziecko. Nie wiadomo, co dokładnie zrobiło dziecko, ale agresorka, mieszkająca z nim w kamperze, postanowiła wymierzyć mu karę. Wsadziła go do dziecięcego fotelika, ściśle pospinała pasami i zostawiła na 15 godzin.
Przypięła syna do fotelika dziecięcego na 15 godzin. Dziecko zmarło
Wyrodna matka zainteresowała się dzieckiem dopiero następnego dnia rano około godz. 11. Zauważyła wówczas, że chłopiec ma silne napady padaczkowe i cały drży. Kobieta nie wezwała jednak pomocy. Nawet o tym nie pomyślała. Widziała, jak bierze ostatni oddech.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wtedy pojawił się członek rodziny 24-latki, który zaniepokojony stanem dwulatka natychmiast zawiadomił pogotowie. Na miejsce przyjechała karetka i mundurowi. Niestety, na ratunek było za późno.
Dziecko zmarło. Okazało się, że miało na ciele liczne siniaki i uszkodzenia, a także uraz głowy. Z ustaleń śledczych wynika, że regularnie było wręcz torturowane przez matkę. Leżało w wymiocinach i fekaliach. Przeszło przez prawdziwe piekło.
Rebecca została natychmiast aresztowana. W czwartek 15 czerwca prokuratura postawiła jej zarzuty morderstwa pierwszego stopnia. Matka do wszystkiego się przyznała.
Niebawem zajmie się nią sąd. Sprawczyni grozi nawet kara śmierci. Z akt sądowych wynika, że Rebekę reprezentuje obrońca z urzędu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.