O sprawie pisze teraz portal Independent. Młodzi zakochani świetnie bawili się na Wyspach Zielonego Przylądka. Pewnego dnia wybrali się na plażę, by zażyć kąpieli w oceanie. Flagi miały kolor zielony, co oznaczało, że obszar nadaje się do pływania. Pomimo tego, zdarzyła się ogromna tragedia.
Czytaj więcej: Może być problem z pochówkiem Macieja Damięckiego. Oto powód
Byliśmy w wodzie, mniej niż do pasa, Charline leżała na plecach i relaksowała się. Nagle uderzyła w nią bardzo duża fala - opowiadał Callum Aston, chłopak 24-latki, co cytuje teraz Independent.
To miały być wakacje życia. Zamieniły się w piekło na ziemi
Charline została porwana w głąb oceanu - aż 20 metrów od brzegu. Partner od razu ruszył na poszukiwania ukochanej. Udało mu się ją wyciągnąć z wody. Okazało się, że dziewczyna doznała bardzo poważnych obrażeń nerwu rdzeniowego. To spowodowało u niej paraliż kończyn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj więcej: Rewolucja w Lidlu. Kasjerzy będą mieć kamerki na ubraniach?
Niestety, para nie wykupiła przed wakacjami koniecznego ubezpieczenia zdrowotnego. To sprawiło, że, kiedy dostali rachunek za leczenie szpitalne 24-latki na Wyspach Zielonego Przylądka, aż przetarli oczy ze zdumienia. Nie mogli w to uwierzyć.
Są bowiem winni lecznicy 10 tys. funtów (prawie 50 tys. zł). Zaś, by poszkodowana mogła wrócić karetką lotniczą do Wielkiej Brytanii, potrzeba aż 38 tys. funtów (blisko 200 tys. zł). To konieczne, gdyż Charline wymaga specjalistycznych badań i dalszego leczenia. Ambasada brytyjska i biuro podróży postawiły sprawę jasno. Odmówili pomocy 24-latce.
Pobyt w szpitalu na Wyspach Zielonego Przylądka Callum Aston ocenia negatywnie. Twierdzi, że jego ukochana jest tu źle traktowana i nie dostaje należytej opieki. Każdy chętny może wesprzeć zbiórkę pieniężną zorganizowaną dla 24-latki pod adresem gofundme.com.
Czytaj więcej: Skandal na stacji benzynowej. Tak zachował się policjant
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.