3 lipca trasa łącząca Stalową Wolę z Tarnobrzegiem stała się symbolem niewyobrażalnej tragedii. Zdjęcie 3-latka, który w wyniku wypadku w Stalowej Woli stracił oboje rodziców, poruszyło serca milionów Polaków. Dziecko było niesione przez strażaka.
Oprócz strażaka i małego, wystraszonego chłopca, na zdjęciu widać policjanta i ratownika medycznego. Dla osób takich jak oni, takie akcje to codzienność. Ta tragedia była jednak szczególna.
Serce, które rozpadło się na miliony kawałków
Strażak, który wziął na ręce maleńkiego Sebastianka i okrył go kurteczką, nie kryje, że ta tragedia rozerwała mu serce.
To była dla mnie okropna chwila. Zdałem sobie sprawę, że ten chłopczyk już nie ma rodziców i choć nic nie mogłem zrobić, bo nie było żadnych szans na ratunek dla tej kobiety, poczułem się jakby winny, że ta pacjentka odeszła - można przeczytać w jego relacji.
Wszystkie przybyłe na miejsce zdarzenia służby były pod wrażeniem ogromu tragedii. Choć na co dzień są bohaterami bez peleryn, tym razem nie obyło się bez łez.
Trudno to oddać słowami. Tych emocji nie da się tak do końca opisać. I jeszcze ta bezsilność, która aż bolała w tamtej chwili. Kolega, który już ma dzieci, otwarcie płakał - pisze ratownik.
Zdjęcie stało się symbolem tragedii wywoływanych przez pijanych kierowców. Wielu polityków teraz prześciga się w pomysłach, jak użyć wstrząsającej fotografii, by uchronić innych przed podobnymi tragediami. Jest wśród nich m.in. Łukasz Zboralski, który na swoim Twitterze napisał "Podpowiadam rządowi: bierzecie to foto, robicie kampanię "wykluczamy pijanych z dróg"".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.