Śmierć Jewgienija Prigożyna nie oznacza końca jego finansowego imperium, które były już "kucharz" Władimira Putina budował niemal przez trzy dekady. Gdy ogłoszono, że zginął w katastrofie samolotu w obwodzie twerskim - 24 sierpnia 2023 roku - od razu stało się jasne, że ktoś będzie musiał zająć jego miejsce. Tak w Rosji, jak i w Afryce.
Administrację kremlowską bardziej interesowało nawet to drugie zadanie, bo w kraju po prostu przejęto majątek wagnerowców i samego Jewgienija Prigożyna, ujawniając przy tym, jak wystawnie żył oligarcha i jak bardzo zdradził matkę Rosję. Gorzej z Afryką, gdzie interesy Prigożyn prowadził osobiście i gdzie ciężko go było pozbawić wpływów.
Kreml próbował dokonać przewrotu, wysyłał swoich ludzi, ale na niewiele się to zdało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziś okazuje się, że władza nad włościami Grupy Wagnera w Afryce przypadła jednemu z asystentów Jewgienija Prigożyna. Ten wybrał kilka miesięcy temu 34-letniego Dmitrija Sytego, który przed laty zaczynał jako tłumacz wagnerowców, ale szybko wzmocnił swoją pozycję i dziś kieruje działaniami najemników.
Siedziba Dmitrija Sytego mieści się w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie zajmuje dawną rezydencję władz, której strzegą najemnicy. Bywa w takich krajach jak Niger, Kamerun, Czad, Sudan czy Mali, gdzie wagnerowcy mają ogromne wpływy i gdzie wsparli destabilizację kilku z nich. "The Wall Street Journal" potwierdził to w kilku źródłach.
Co ważne, Dmitrij Syty odpowiada za "cywilne" działania bojowników Grupy Wagnera.
Co to oznacza? Zabezpiecza interesy Rosji w zakresie eksportu cennych surowców: złota, diamentów czy drewna, a poza tym dba o interesy firm, które kontroluje Grupa Wagnera i które pomagają Moskwie wywierać wpływ na afrykańskie kraje. Tak jest na przykład z firmami zajmującymi się szerzeniem propagandy w mediach.
Grupa Wagnera nadal pracuje w Afryce i nadal zarabia dla Rosji pieniądze oraz zdobywa surowce. Jej wpływy są ogromne, a dzieło Jewgienija Prigożyna ma się naprawdę dobrze. I póki co nie zanosi się na to, by Dmitrij Syty miał stracić władzę. Moskwa musi zaakceptować przywództwo 34-latka i dogadywać się z nim na jego warunkach.
Inaczej miliardy dolarów i wpływ na losy Czarnego Lądu znajdą się poza zasięgiem Kremla. A to byłby ogromny cios dla interesów Władimira Putina w Afryce. Tę partię Jewgienij Prigożyn, który od miesiąca uznawany jest za zmarłego, wygrał ze swoim mocodawcą w sposób mistrzowski.