Wideo i obszerną relację turysty opublikowano na profilu "This is Slovakia". Początkowe fragmenty filmiku nie wskazują na to, by niedźwiedź miał ochotę na atak. Turysta, który wspinał się na Pyszniańską Przełęcz, bez wątpienia też nie spodziewał się, że może znaleźć się w tarapatach.
Mężczyzna nagrywał zwierzę przez około 20 minut. W pewnym momencie niedźwiedź nagle zaczął się przybliżać. Turysta poczuł ogromne zaniepokojenie, gdy zwierzę znajdowało się już około 50 m od niego. Prysnął jakimś środkiem w kierunku nieprzyjaciela, ale to tylko pogorszyło sytuację.
Mężczyzna natychmiast zaczął uciekać. "Po pięciu krokach potknąłem się i upadłem na ziemię" - zrelacjonował. Wówczas zwierzę go dopadło.
Próbuję go kopnąć, gdy ten mnie atakuje. Rozdziera ubrania. Nawet nie zliczę, ile kopnięć dostał w głowę, ale to jeszcze nie koniec! - dodał.
Czytaj także: Polacy są wściekli. Mają dość Orlen Vitay
"Muszę wytrzymać!". Heroiczna walka z niedźwiedziem
Próbował ratować się sprayem (prawdopodobnie gaz pieprzowy), ale to na niewiele się zdawało. Niedźwiedź nie przerywał ofensywy. "Muszę wytrzymać" - powtarzał wówczas mężczyzna sam do siebie.
Atak trwa od dwóch minut. Łapię oddech. Niedźwiedź próbuje mnie ugryźć, jego pazury mnie ranią. Niech to się już skończy! Nie mam siły! - opowiada zaatakowany turysta.
Czytaj także: IMGW bije na alarm. Naciąga wakacyjny koszmar
Walka była heroiczna. "Nawet nie wiem, ile razy go uderzyłem, ale w końcu uciekł. Zajęło to wieczność! Miałem na sobie krew. Sprawdziłem, czy mam jakieś obrażenia, ale wszystko było w porządku. Kilka zadrapań" - dodał turysta.
Łapię oddech. Zaraz zwymiotuję. Żyję. Siedzę jeszcze kilka minut, oddycham i myślę o tym, co się właściwie stało. Przeżyłem to - podsumował.
Oczywiście ten mężczyzna popełnił fundamentalny błąd. Gdy tylko zobaczył niedźwiedzia, powinien jak najszybciej oddalić się w bezpieczne miejsce. Tymczasem on tak naprawdę sam prosił się o atak.
Czytaj także: Horror zamiast wakacji. Tak postępują Polacy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.