Licząca niecałe 330 tys. mieszkańców Bydgoszcz to miasto na wskroś wojskowe. Funkcjonuje w niej wiele mundurowych instytucji i kilka przedsiębiorstw istotnych dla przemysłu zbrojeniowego. Tak polskich, jak i sojuszniczych. A w planach NATO są już kolejne.
Informacja o utworzeniu nowego ośrodka pojawiła się w lutym. Przekazał ją wicepremier i minister obrony, Władysław Kosiniak-Kamysz. Inicjatywa dotyczyć będzie współpracy wojskowej na linii Pakt Północnoatlantycki - Ukraina.
Na posiedzeniu ministrów obrony narodowej państw NATO zapadła decyzja, że w Bydgoszczy powstanie centrum edukacji, analiz i szkolenia NATO-Ukraina - mówił w lutym szef MON.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Centrum będzie kolejnym punktem na długiej liście wojskowych instytucji w mieście. Otwiera się Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych, nadzorujący m.in. również mającą siedzibę w Bydgoszczy 1. Pomorską Brygadę Logistyczną. Ale są i jednostki NATO: Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO (JFTC), Grupa Integracyjna Sił NATO, 3. Batalion Łączności NATO, Centrum Eksperckie Policji Wojskowych NATO, a także Zespół Wsparcia Teleinformatycznego NATO (na terenie JFTC).
Do tego dochodzą również ważne firmy i przedsiębiorstwa polskie. Przede wszystkim NITRO-CHEM, czyli jeden z największych w Europie producentów trotylu, ale ważna jest również Blema, zajmująca się produkcją min, zapalników czy wykrywaczy min. Nie można także zapomnieć o Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2, zajmujących się obsługą samolotów F-16.
Warto zaznaczyć, że wojsko jest przy tym dość atrakcyjnym pracodawcą. Pod koniec marca pojawiło się ogłoszenie o naborze na stanowisko koordynatora ds. administracyjnych w bydgoskim JFTC. Praca ma być wykonywana przez 8 godz. dziennie, 5 dni w tygodniu. Pracodawca zastrzega, że może wzywać pracownika również w czasie poza podstawowym wymiarem godzin, jednak za nadgodziny płatne jest ekstra. Proponowana kwota to ok. 10 tys. zł brutto.
Ważny punkt na mapie
Tradycje wojskowe w mieście są długie. Dr Michał Piekarski z Uniwersytetu Wrocławskiego tłumaczy o2.pl, że Bydgoszcz była zawsze była ważna na wojskowej mapie Polski. W przeszłości mieściło się tam m.in. dowództwo Pomorskiego Okręgu Wojskowego.
Ale historia obecności wojska jest o wiele dłuższa. W okresie Układu Warszawskiego stacjonowała tam jednostka lotnicza, która miała bombardować atomowo Zachód. W Bydgoszczy mieściła się również - choć krótko - siedziba dowództwa nieistniejącego już 1. Korpusu Zmechanizowanego. Instytucji wojskowych i okołowojskowych jest więc w Bydgoszczy dużo.
Co decyduje o takiej atrakcyjności miasta w zakresie obronności i bezpieczeństwa? Michał Piekarski przekonuje, że wpływ na to ma rozwinięta infrastruktura oraz dobre skomunikowanie miasta z resztą kraju.
To przede wszystkim ważny węzeł komunikacyjny. Jest tam lotnisko przystosowane do przyjmowania samolotów wojskowych. Zbiegają się też w Bydgoszczy linie komunikacyjne z zachodu na wschód i z południa na północ. Nie bez znaczenia jest również fakt, że w Bydgoszczy po prostu jest do zagospodarowania również duża kadra wojskowa - mówi o2.pl.
Wskazuje na fakt, że ze względu na ciągłe problemy mieszkaniowe, wojskowi w Polsce w większości nie lubią zmian lokalizacji i przenosin. O "popularności" Bydgoszczy decyduje więc, w jego ocenie, dobra infrastruktura, rozbudowywana od czasów jeszcze zaborczych oraz to, że miasto jest istotnym węzłem komunikacji.
Przypomina też o jeszcze jednej istotnej kwestii. Obecna dyslokacja jednostek wojskowych to dyslokacja czasu pokoju. W czasie wojny wszystkie dowództwa będą przeniesione do innych lokalizacji, zapasowych. A Bydgoszcz ma potencjał do tego.
Prezydent: Sytuacja win-win
Dobrze o współpracy na linii miasto-wojsko mówi również prezydent miasta. Rafał Bruski w rozmowie z o2.pl mówi o poczuciu dumy z bliskiej współpracy z wojskiem. Tak polskim, jak i jednostkami NATO.
Już w tej chwili mamy pięć jednostek. Powstanie jeszcze szósta, zapowiedziana przez wicepremiera Kosiniaka-Kamysza. To wszystko jest bardzo korzystne dla miasta. Nie tylko wizerunkowo, ale także ekonomicznie - mówi Rafał Bruski.
Aspekt ekonomiczny jest odczuwalny. Bruski wskazuje, że kiedy do miasta przyjeżdżają żołnierze na szkolenia w ramach JFTC, to jednorazowo pojawia się nawet kilkaset osób. Zajmowane są hotele, bo obłożenie jest duże, więc siłą rzeczy pojawia się też zastrzyk pieniędzy. Nigdy też, jak mówi, nie dotarły do niego informacje o napięciach na linii mieszkańcy - wojsko.
Przypomina, że Bydgoszcz jest drugim co do wielkości garnizonem w Polsce, po Warszawie. Prezydent przekonuje, że współpraca przebiega bardzo dobrze.
To sprzężenie zwrotne: my możemy liczyć na wojsko, a wojsko może liczyć na nas, więc jest to sytuacja win-win. Nie zdarzyło się, byśmy w jakimś punkcie nie znaleźli porozumienia z armią. Mamy też międzynarodową szkołę (ISOB) co stanowi niewątpliwy atut - "natowcy" mogą przyjechać do Bydgoszczy z rodzinami. Od kwietnia br. dzieci uczą się w wyremontowanym budynku przekazanym przez miasto, spełniającym najwyższe standardy. ISOB to szkoła, w której oprócz dzieci żołnierzy NATO, uczą się dzieci bydgoszczan - podsumowuje Bruski.
Czytaj też: Wielki huk w Bydgoszczy. Co się dzieje?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.