17 lipca minie dokładnie 13 lat od zaginięcia Iwony Wieczorek. Wówczas gdańszczanka miała 19 lat.
Z ustaleń policji wynika, że dziewczyna po grillowaniu na działce poszła ze znajomymi do jednego z sopockich klubów. Po wyjściu z dyskoteki wracała do domu w Gdańsku, jednak nigdy tam nie dotarła.
Ostatnie nagranie z monitoringu miejskiego ukazuje, że młoda kobieta sama przemierzała długą trasę. Ślad po niej urwał się około godziny 04:12 w okolicach wejścia na plażę o numerze 63.
Czytaj więcej: Rutkowski w serialu o Iwonie Wieczorek. To już prawie pewne
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obecnie sprawą jej zaginięcia zajmują się policjanci z krakowskiego oddziału Archiwum X. Mama Iwony choć straciła nadzieję na odnalezienie córki żywej, to nie ustaje w poszukiwaniach.
Odważnie słowa mama Iwony Wieczorek. "Będę walczyć o dobre imię córki i swoje"
W rozmowie z "Faktem" wyznała, że od kilku lat, przy każdej publikacji o sprawie Iwony wylewa się na nią i na jej córkę fala hejtu. Są to komentarze zamieszczane w internecie oraz wiadomości przesyłane na telefon o każdej porze dnia i nocy.
Teraz mam siłę, by głośno o tym powiedzieć, będę walczyć o dobre imię córki i swoje, a szkalowaniem nas już zajmują się prawnicy - mówi Iwona Główczyńska.
Nie wiem dlaczego od 2-3 lat, zaczęłam być podejrzewana, że mogę mieć związek z zaginięciem córki. Wcześniej nie spotykałam się z taką falą hejtu, a wystawiam się przecież od 13 lat na oko publiczności po to właśnie, by sprawa nie ucichła i by w końcu poznać prawdę o tym, co stało się z moim dzieckiem - dodała.
Kobieta jest fryzjerką i na Facebooku prowadzi fanpage, gdzie publikuje zjęcia swoich prac. - Nawet tu odnajdują mnie ludzie i wypisują niewybredne wpisy w komentarzach pod zdjęciami moich prac - wyznaje.
Mama Iwony Wieczorek: jestem rozliczana z każdego ruchu
Matka Iwony zaapelowała również do wszystkich dziennikarzy. Z całego serca prosiła o weryfikowanie informacji w rzetelny sposób.
Z jednej strony przez nagłaśnianie sprawy gro ludzi mnie wspiera, policja nie odłożyła sprawy na półkę, ale też z drugiej strony nie mam spokoju, bo za każdym rogiem czyhają oskarżenia czy głupie żarty ze strony ludzi, którzy nie są w stanie sobie wyobrazić czym jest strata dziecka i tkwienie w zawieszeniu i niewiedzy, co się z nim stało 13 lat temu - mówi "Faktowi" Iwona Główczyńska.
Kobita zwróciła uwagę także, że dzięki sprawie jej córki zmieniło się podejście policji do tego typu zaginięć. - Mam nadzieję, że będzie coraz mniej rodzin, które będą się zmagać z tym co ja przez ostatni czas - podkreśliła.
Wspomniała również, że rozliczana jest z "każdego ruchu, gestu, uśmiechu czy nawet braku łez". - Nie mam prawa pojechać na urlop czy grilla do rodziny, nie mogę założyć kolorowej sukienki. Według niektórych nie mam prawa w ogóle żyć, a jeśli już to powinnam chodzić w worku pokutnym, a ja mam dla kogo żyć, bo mam jeszcze jedną córkę, męża, rodzeństwo i rodziców - mówiła.
Czytaj również: Wraca sprawa Iwony Wieczorek. Powstał nowy serial
"Jestem oskarżana o udział w zaginięciu córki lub krycie sprawcy"
Podkreśla, że "cena, jaką musi zapłacić za zderzenie się z niewybrednymi wpisami jest bardzo wysoka" - To wypływa na moje zdrowie psychiczne, a w konsekwencji także fizyczne. Ludzie nie odróżniają krytyki czy opinii, do której każdy ma oczywiście prawo, od zwykłego hejtu i wiadra pomyj, wylewających się na mnie. Tworzą zmyślone historie, wątki, dopisują mi sytuacje z życia, które nigdy nie miały miejsca - zaznacza mama Iwony.
Jestem oskarżana o udział w zaginięciu córki lub krycie sprawcy. To, że ktoś pisze z fałszywego konta nie sprawia, że nie dowiem się kim jest. Udało się ustalić już personalia kilku takich osób i konsekwencje będą wyciągane w swoim czasie. Nie jestem w stanie śledzić wszystkich wpisów w przestrzeni publicznej, ale pomaga mi gro dobrych ludzi, którzy bronią mnie i mojej rodziny, podsyłają mi te treści, za co im bardzo dziękuję. Na razie wszystko zbieram i przekazuję prawnikom - mówi "Faktowi" kobieta.
Przyznaje, że dostawała przerażające sms-y, w których informowano ją, że Iwona jest przetrzymywana albo leży na wysypisku śmieci. O wszystkim informowała policję i śledczych z Archiwum X. Ludzie, którzy wysyłali takie informacje zostali namierzeni.
Źródło: "Fakt"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.