Mimo realnego niebezpieczeństwa i apeli ratowników górskich, rodzice wciąż zabierają dzieci na wysokogórskie trasy. Następnie w mediach społecznościowych chwalą się nagraniami, na których pokazują, jak ich pociechy zdobywają trudne wierzchołki.
Naczelnik TOPR Jan Krzysztof w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim" zaapelował o powstrzymanie się od zabierania dzieci na trudne szlaki w Tatrach.
- Z niepokojem obserwuję nasilający się trend zabierania kilkuletnich dzieci na bardzo ambitne wycieczki wysokogórskie - zaczął naczelnik TOPR.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieci na wysokogórskich trasach. Ratownicy apelują o zachowanie ostrożności
O ile większość rodzinnych spacerów dolinami czy też łatwymi szlakami w niżej położonych rejonach Tatr, gdzie nie ma ryzyka upadku z wysokości, mogę tylko pochwalać, o tyle uważam, że zabieranie dzieci w rejony wysokogórskie bez odpowiedniej wiedzy i umiejętności asekuracji technikami linowymi jest narażaniem dzieci na poważne konsekwencje zdrowotne, włącznie z bezpośrednim zagrożeniem życia w skrajnych przypadkach - podkreślił Jan Krzysztof.
Takie zachowania rodziców mogą bowiem stanowić podstawę do oceny prawnej sprawowania właściwej opieki nad osobą niepełnoletnią.
Wysokogórski przewodnik tatrzański Jan Brzosko, był w pobliżu, gdy doszło do wypadku siedmiolatki na Świnicy. - Usłyszałem wtedy taki przeraźliwy krzyk: tata! tata! To było naprawdę przerażające - wspomina Brzosko w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim".
Czytaj także: Ludzie łapali się za głowy. Nagranie z Tatr obiega sieć
Sam mam sześcioletnią córkę, ale nie wyobrażam sobie, aby znalazła się na takiej trasie. Niestety, ludzie wciąż bardzo beztrosko podchodzą do pokonywania górskich szlaków i trudno nawet powiedzieć, z czego to wynika - dodaje Brzosko.