Sandra M. miała 1,38 promila alkoholu we krwi, gdy z impetem wjeżdżała w okno salonu urody "Glow" w Toruniu. Do zdarzenia doszło 6 grudnia 2022 roku.
Czytaj także: Są wyniki badania krwi Sandy M. To znana torunianka
Chociaż od wypadku minęło już 1,5 roku, to kobieta nadal nie odpowiedziała karnie za swój czyn. Prokuratorzy mają wątpliwości względem poczytalności byłej Miss Startu żużlowej PGE Ekstraligi.
Warto dodać, że w kwietniu 2024 roku rozmowie z toruńskimi "Nowościami" matka kobiety stwierdziła, że "Sandra M. była od dawna w złym stanie psychicznym". Przyczyną miały być problemy natury osobistej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tu sprawa się urywa. Prokuratura chce poddać Sandrę M. obserwacji sądowo-psychiatrycznej, a na tej podstawie poznać opinie biegłych. Na ten moment kobieta nie udała się jednak na żadną obserwację, a śledczy nadal nie zbadali wątku problemów psychicznych Sandry M. Dlaczego?
Chociaż sąd wydał pozytywną opinię na temat obserwacji Sandry M., nadal nie ma pisemnego uzasadnienia. Dopiero wtedy obrońcy kobiety będą mogli wnieść zażalenie, a Sąd Okręgowy w Toruniu ostatecznie rozstrzygnie sprawę obserwacji.
Powód braku pisemnego uzasadnienia jest kuriozalny. Okazuje się, że wszystko przez sędziego, który zachorował.
Mamy związane ręce. Sędzia prowadzący sprawę jest chory. Musimy poczekać, aż wyzdrowieje lub pojawi się nowy sędzia - powiedział w rozmowie z o2.pl prok. Andrzej Kukawski, Rzecznik Prasowy Prokuratora Okręgowego w Toruniu.
Kukawski potwierdził, że nad lokalną celebrytką wiszą bardzo poważne zarzuty.
Sandra M. podejrzana jest o popełnienie 6 czynów zabronionych tj. uporczywego nękania innych osób (art. 190a par. 1 kk w zb. z art. 212 par. 2 kk), grożenia innym osobom (art. 190 par. 1 kk), zniszczenia mienia (art. 288 par. 1 kk), naruszenia nietykalności cielesnej innej osoby (art. 217 par. 1 kk), kradzieży telefonów komórkowych (art. 278 par. 1 kk) oraz kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości (art. 178a par. 1 kk). Najsurowiej zagrożony jest występek z art. 190a par. 1 kk – od 6 miesięcy pozbawienia wolności do lat 8 - przekazał o2.pl prokurator z Torunia.
Przedstawiciele poszkodowanego salonu zniesmaczeni sytuacją.
Właściciele i pracownicy salonu kosmetycznego "Glow" nie chcą rozmawiać o sprawie oficjalnie. Twierdzą, że "Toruń to małe miasto i mogą narobić sobie problemów". Nie ukrywają jednak rozgoryczenia całą sprawą. Sandra M. nawet ich nie przeprosiła.
Po takim czasie nikt do nas nie przyszedł. Nie przeprosił. Mamy wielu wspólnych znajomych, a nie ma żadnego poczucia winy - mówią nam nieoficjalnie przedstawiciele salonu.
Pracownicy i właściciele podkreślają, że "najedli się wiele stresu i strachu", a za to nikt "im już nic nie odda". Wyraźnie mają też żal do organów ścigania za opieszałość w sprawie.
Okazuje się, że sami śledczy nie kontaktowali się z salonem. Udało nam się jednak ustalić, że przedstawiciele toruńskiej firmy nie poddadzą się tak łatwo. Sprawa najpewniej trafi do sądu z powództwa cywilnego.
O komentarz poprosiliśmy też przedstawicieli Sądu Rejonowego w Toruniu. Zapytaliśmy o opieszałość w sprawie, brak środków zapobiegawczych przeciwko Sandrze M., i to, kiedy możemy spodziewać się dalszego biegu postępowania. W momencie publikacji tekstu nie dostaliśmy jeszcze odpowiedzi.
Sama Sandra M. także nie odpowiedziała na próby kontaktu z naszej strony. Celebrytka znów jest aktywna w mediach społecznościowych.