Do dramatu doszło 18 stycznia w miejscowości Adamowo pod Elblągiem (woj. warmińsko-mazurskie). 40-letni kierowca ciągnął na sznurku za samochodem trzy foliowe worki, na których znajdowało się 6 osób.
Na jednym z zakrętów jego 15-letnia córka i jej rok młodsza koleżanka wypadły z drogi i uderzyły w drzewo. 14-letnia Julia w wyniku wypadku złamała rękę, natomiast Karolina K. z ciężkimi obrażeniami głowy trafiła do szpitala.
Ojciec 15-latki odpowie za spowodowanie wypadku
Mimo wysiłków lekarzy po kilku dniach dziewczyna zmarła. Jej ojciec w momencie wypadku był trzeźwy. Będzie odpowiadał za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Znajomi i sąsiedzi podkreślają, że Adam K. bardzo przeżył śmierć córki. Jak podaje "Super Express", przez całą mszę w jej intencji płakał.
To ogromna tragedia, która nie powinna mieć miejsca. Ojciec Karoliny, jak była za nią msza, nawet głowy nie podniósł. Z wesołego, fajnego chłopa jest teraz dosłownie wrakiem - powiedziała tabloidowi sołtys Adamowa.
Zobacz także: Policja przestrzega. Zobacz, czym grozi kulig za samochodem