Do tragedii doszło w sobotę rano nad jeziorem Pogoria. Rowerzysta zauważył w wodzie samochód. Natychmiast wezwał na miejsce policję i karetkę.
Auto z wgniecionym dachem znajdowało się około 20 metrów od brzegu zbiornika. Niedaleko znajduje się ścieżka dla pieszych i rowerzystów. Ruch samochodowy jest w tamtym miejscu zakazany.
Nie wiemy, jak doszło do tego zdarzenia. W tej chwili trudno ocenić, czy był to nieszczęśliwy wypadek czy np. celowe działanie samobójcze - powiedział PAP oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Będzinie kom. Paweł Łotocki.
Zobacz także:Nagranie z Parku Praskiego. Wskoczył na wybieg dla niedźwiedzia
Strażacy wyciągnęli kierowcę na brzeg i próbowali go odratować. Niestety resuscytacja nie przyniosła efektów. 60-latek z Siemianowic Śląskich zmarł.
Służby ratunkowe przypuszczają, że do wypadku doszło na chwilę przed zalezieniem auta. Samochód nie był zatopiony, a na powierzchni wody wciąż unosiły się pęcherzyki powietrza. Na miejscu pracowało około 20 strażaków z siedmiu zastępów, a także policjanci i pogotowie ratunkowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.