Do wypadku wypadku doszło w sobotę 6 lipca w miejscowości Szeligi około godziny 14:00. Z materaca ciągniętego przez skuter wodny spadli 12-letni chłopiec i 44-letni mężczyzna. Skuter prowadził mężczyzna w wieku 39 lat.
Niestety, mimo szybko podjętych działań życia chłopca nie udało się uratować. 44-latek natomiast nie doznał żadnych obrażeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wypadek nad zalewem Wióry. "Mężczyźni mieli doświadczenie"
Jak wynika z informacji, które uzyskaliśmy w Prokuraturze Rejonowej w Starachowicach, śledztwo w tej sprawie wymaga kompleksowej analizy i badania opinii biegłych. W relacjach świadków pojawiają się bowiem dwie wersje zdarzenia. Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie chce ujawniać, czego dotyczą te rozbieżności.
Wiadomo natomiast, że zdarzenie traktowane jest jako nieszczęśliwy wypadek. W rozmowie z o2.pl prokurator Beata Wójcik zaznacza, że uczestnicy zdarzenia przygotowani byli do prowadzenia pojazdów wodnych.
Mężczyźni, którzy prowadzili skutery, mieli odpowiednie patenty, przeszkolenia i doświadczenie. Nie były to przypadkowe osoby - mówi nam prok. Wójcik.
Wypadek nad zalewem Wióry. Wszyscy byli trzeźwi
Rzecznik prasowy policji w Starachowicach mł. asp. Paweł Kusiak podkreśla z kolei, że do zdarzenia doszło w wyniku zderzenia z innym skuterem, który zawracał lub skręcał. Wiadomo też, że wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi.
Policjanci sprawdzili stan trzeźwości wszystkich uczestników zdarzenia. Zarówno 44-latek, który płynął na materacu, jak i 39-latek oraz 37-latek, którzy prowadzili skutery, byli trzeźwi - przekazał o2.pl rzecznik policji.