Przypomnijmy. Koszmar rozegrał się w styczniu 2023 roku. Feralnego dnia nastoletni przyjaciele z Torunia - Michał, Emilia i Martyna - wybrali się do Warszawy, gdzie odbywał się pogrzeb ich koleżanki. Samochodem marki BMW kierowała wówczas ostatnia z nich. Dziewczyna w chwili zdarzenia miała tylko 19 lat.
Gdy wracali już ze smutnej ceremonii pożegnalnej, doszło do niewyobrażalnej tragedii. Stało się to na autostradzie A2, niedaleko Łodzi.
Jak ustalili prokuratorzy, 19-latka widząc włączający się do ruchu inny samochód, wykonała gwałtowny manewr, który doprowadził do dachowania bmw - czytamy teraz na Fakt.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tragedia podczas powrotu z pogrzebu. "Miała prawo jazdy dopiero od kilku tygodni"
Pasażerowie Martyny - 18-letnia Emilia i 19-letni Michał - zginęli w tym wypadku. Dziewczyna, która siedziała za kierownicą, ale nie odniosła żadnych poważnych obrażeń na ciele, tuż po dramacie miała krzyczeć: "to moi przyjaciele, kocham ich!".
Jak podaje Fakt.pl, we wtorek 23 stycznia w sądzie w Brzezinach ruszył proces Martyny. Dziewczynie postawiono bowiem zarzut nieumyślnego spowodowania śmiertelnego wypadku. Za ten czyn grozi jej nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Oskarżona nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że do utraty panowania nad pojazdem doszło przez auto, które wtedy włączało się do ruchu z pasa rozbiegowego.
Wyglądało to tak, jakby tamto auto próbowało zajechać nam drogę - mówiła w sądzie, co cytuje Fakt.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.