Smutne wieści ze Szwajcarii. 26-letni alpinista zaginął w Alpach. Niemal od razu rozpoczęły się jego poszukiwania.
Ratownicy latający helikopterem znaleźli jego ciało na lodowcu. Jak się okazało, mężczyzna spadł z wysokości 1640 stóp, czyli niemal 500 metrów. Policja wydała w tej sprawie oświadczenie.
Samotna podróż w Alpach skończyła się tragicznie
W niedzielę, 2.04.2023, rano mężczyzna samotnie wyruszył aby wspiąć się na szczyt Strahlhorn. Do wypadku doszło na Adlerpass, przełęczy poniżej szczytu na wysokości około 12 800 stóp [ok. 4 tys. metrów - przyp.red.] nad poziomem morza. Z powodów, które nie były od razu jasne, wspinacz spadł około 500 metrów w dół skały po jednej stronie przełęczy.
To nie jest pierwszy tego typu wypadek w tej okolicy. W 2016 roku amerykański turysta spadł z wysokości około 500 stóp [ok. 150 metrów - przyp.red.] w pobliżu stoków narciarskich nad Zermatt, gdzie znajduje się słynna góra Matterhorn.
Według strony internetowej Zermatt, jego "potężne góry to najwyższe i najbardziej imponujące szczyty Alp". Jak się okazuje, również jedne z najbardziej niebezpiecznych.
Alpy szwajcarskie 48 czterotysięcznikami i 65000 kilometrami szlaków Szwajcaria stanowi jest prawdziwym rajem dla alpinistów i zwykłych spacerowiczów. Jednym z najbardziej popularnych kurortów w Szwajcarii jest Andermat. Można tu korzystać z ponad 120 km tras narciarskich.
Szwajcaria położona jest na jednym z najbardziej górzystych terenów na świecie. Ponad 60 proc. jej powierzchni stanowią Alpy, natomiast 10 proc. łańcuch górski Jura.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.