4, 8 i 14 lat mieli chłopcy, którzy wraz ze swoim 45-letnim ojcem przyjechali do pensjonatu w Gliczarowie Górnym. To tam mężczyzna miał zabić najstarszego z nich.
Kiedy w środę, 21 sierpnia, ojciec zszedł na śniadanie jedynie z dwójką synów - cztero i ośmioletnim, zaniepokojona pracownica pensjonatu poszła do ich pokoju. Tam zastała zwłoki 14-letniego chłopca. Dziecko miało poderżnięte gardło. 45-letni ojciec chłopców został zatrzymany.
45-latek z województwa mazowieckiego w chwili zatrzymania był trzeźwy, ale sprawdzamy, czy inne substancje nie znajdują się w jego organizmie. 45-latek został zatrzymany na terenie obiektu. Jego dwaj młodsi synowie są teraz pod opieką psychologów i opieki społecznej – powiedział "Faktowi" asp. szt. Roman Wieczorek, rzecznik policji w Zakopanem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledczy muszą też sprawdzić stan psychiczny 45-latka, aby przekonać się, czy był świadom czynów, jakie popełniał. Niewykluczone, że jego dzieci były świadkami tej okrutnej zbrodni.
Przyjechał z synami w góry. Rodzina z Siedlec miała problemy
45-latek wraz z żoną i synami od lat jeździli na wypoczynek w góry. Niestety, kobieta zachorowała na nowotwór i zmarła. Mężczyzna nie mógł sobie poradzić ze stratą ukochanej. Cierpiał na depresję.
O ile przy poprzednich wizytach ta rodzina normalnie funkcjonowała, o tyle teraz mężczyzna od początku zachowywał się dziwnie, jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. Może już wtedy planował ten okrutny czyn… - mówił Wirtualnej Polsce jeden z oficerów policji, znających kulisy sprawy.
Okazuje się, że sytuacja rodziny była znana Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Rodzinie w Siedlcach.
Rodzina była pod naszą opieką, zanim jeszcze zmarła mama dzieci, w lutym tego roku. Jeszcze za jej życia babcia, czyli matka tej mamy, wystąpiła do sądu o przyznanie jej tymczasowej opieki nad dziećmi ze względu na pewne problemy w tej rodzinie. Ojciec nie był w stanie się nimi opiekować. Babci w opiece nad dziećmi pomagały jej dzieci – brat i siostra zmarłej mamy - mówił "Faktowi" Adam Kowalczuk, dyrektor MOPR w Siedlcach.
W 2022 r. MOPR złożył do prokuratury zawiadomienie w sprawie nieprawidłowości w rodzinie. Jednak prokuratura niczego się nie dopatrzyła i sprawę umorzono.
Jak podaje "Fakt", tymi nieprawidłowościami miało być podejrzenie molestowania seksualnego ze strony mężczyzny. Jednak w ostatnim czasie 45-latek podjął leczenie i zaczął lepiej funkcjonować. Do tego stopnia, że babcia chłopców chciała się zrzec roli rodziny zastępczej na rzecz ich ojca.
Wniosek w tej sprawie kobieta złożyła dosłownie na dzień przed tragedią w Białym Dunajcu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.