Tragiczny wypadek miał miejsce 5 lipca po południu. Sebastian H., będąc pod wpływem alkoholu, wsiadł do samochodu kolegi i ruszył w stronę Borzęcina Dużego. Podczas próby wyprzedzenia nissana, stracił kontrolę nad kierownicą i gwałtownie wjechał na chodnik, którym akurat poruszali się na rowerach Tymek i Radek.
Siła uderzenia była tak wielka, że ciało Tymka zostało odrzucone na wysokość maski samochodu, przeleciało nad pobliską altanką i w końcu runęło w gęstwę zarośli na posesji. Niestety, chłopiec zginął na miejscu. Na chodniku pozostały jedynie jego rower i buty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sebastian H. miał ponad 3 promile
W piątkowe przedpołudnie Jacek, bliski znajomy Sebastiana, nabył bmw od znajomego. Zdecydował się udać nim do warsztatu, gdzie pracował. Po południu skontaktował się z Sebastianem z prośbą o pomoc w odstawieniu samochodu do jego domu. Sebastian bez wahania zgodził się na tę propozycję.
Nic nie wskazywało na to, że jest pijany. Nie czułem też nic od niego. Ale to może dlatego, że miałem otwarte okna w samochodzie — przyznaje Jacek w rozmowie z "Faktem".
Mężczyźni dotarli do warsztatu, gdzie Sebastian H. wydawał się zachowywać normalnie, jego mowa i ruchy nie wskazywały na to, że mógł być pijany. "Gdybym wiedział, że on pił, nigdy bym mu nie dał kluczyków" — dodał Jacek.
Przyjaciele ustalili, że Jacek będzie jechał pierwszy, a Sebastian za nim. Na początku podróży wszystko przebiegało zgodnie z planem, jednak w pewnym momencie Jacek stracił przyjaciela z oczu. "Trochę mnie to zaniepokoiło, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że za chwilę odstawi taki numer" — opowiada reporterowi "Faktu".
Tragedia w Borzęcinie Dużym
Na ulicy Kosmowskiej Sebastian stracił kontrolę nad kierownicą i wjechał na chodnik. Uderzył z dużą siłą w jadących na rowerach chłopców. Mężczyzna natychmiast wyszedł z samochodu, aby pomóc poszkodowanym. Świadkowie zdarzenia wyczuli od niego woń alkoholu. Służby ratunkowe zostały natychmiast wezwane na miejsce, a sprawca został zatrzymany.
Zdaniem znajomych Sebastiana H., młody chłopak mógł pić po drodze, kiedy odprowadzał pojazd, a następnie zniknął Jackowi z pola widzenia. Twierdzą również, że tego dnia mógł zażywać środki odurzające, dodatkowo pijąc dzień wcześniej. Jacek w rozmowie z portalem fakt.pl przyznał, że nie zauważył żadnych oznak nietrzeźwości u Sebastiana przed tragicznym wypadkiem.